w domu wita go szkielet psa. jak długo wył –
ostatnia myśl zanim zasnął na futrze rzuconym na podłogę.
tyle po niej zostało.
po wszystkim. chciał zanurzyć się w rzece,
widział to dawno w amerykańskim filmie - ciemne wody hudson
i białe ciało. kontrast, oczyszczenie, niepewność.
nadzieja. oglądana z każdej strony, wytarta jak srebrnik.
czas zatruł źródła, już brakuje sił by uwierzyć w odkupienie.
liczy psie kości jak własne.
28 lut 2009
na wolności
Konkurs poetycki
XI EDYCJA KONKURSU POETYCKIEGO
Kieleckie Centrum Kultury organizuje pod patronatem Radia Kielce, Radia FaMa, TVP Kielce, Nowej Telewizji KIELCE, Redakcji Gazety „Echo Dnia” konkurs poetycki.
Do udziału w konkursie zapraszamy młodzież szkół średnich, studentów, wszystkich młodych ludzi, którzy pragną spopularyzować własną twórczość.
Chcemy, aby Wasze widzenie rzeczywistości, nastroje i stany psychiczne, potrzeba wyrażania siebie, mocno rozbudzona wyobraźnia, marzenia, refleksje moralne i filozoficzne znajdujące swoje odbicie w twórczości poetyckiej, mogły być ocenione i nagrodzone.
ZAŁOŻENIA REGULAMINOWE:
1. Warunkiem uczestnictwa w konkursie jest nadesłanie jednego wiersza o dowolnej tematyce, dotychczas nie publikowanego i nie nagradzanego w innych konkursach.
2. Wiersz należy nadesłać w pięciu egzemplarzach maszynopisu lub czytelnego rękopisu opatrzonego godłem ( umowny znak) na adres:
Kieleckie Centrum Kultury
25-334 Kielce
Plac Moniuszki 2b
Tel.: 0 41 344 40 32 wew.:259
Z dopiskiem na kopercie „Konkurs poetycki”
www.kck.com.pl
3. Uwaga! Przyjmowane są tylko wiersze nadsyłane drogą pocztową. Wiersze nadesłane droga elektroniczną nie będą uwzględnianie w konkursie.
4. Nazwisko, dokładny adres i numer telefonu autora należy umieścić w osobnej zaklejonej kopercie, opatrzonej takim samym godłem (umownym znakiem) jak wiersz konkursowy.
5. Autor może nadesłać tylko jeden wiersz.
6. Organizatorzy nie zwracają nadesłanych prac i zastrzegają sobie prawo do druku nagrodzonych wierszy bez wypłacania honorariów
7. Ostateczny termin nadsyłania wiersza upływa 26 kwietnia 2009 roku.
8. Rozstrzygnięcie konkursu nastąpi w terminie do 10 czerwca 2009 roku
9. Komisj10. Wszyscy laureaci zobowiązani są do osobistego odbioru nagrody (w innym przypadku przechodzi ona do następnej edycji konkursu).
W sprawach spornych wynikających z interpretacji regulaminu ostateczną decyzję podejmują organizatorzy w porozumieniu z jury.a konkursowa powołana przez organizatorów dokona oceny wierszy przyznając nagrody o łącznej wartości 2000 zł
Organizator:
KIELECKIE CENTRUM KULTURY
Patronat medialny:
RADIO Fa-Ma, ECHO DNIA, TVP - KIELCE, RADIO KIELCE, TV NOWA KIELCE
27 lut 2009
W pełni
Stoję w oknie, ty o ławkę nogą wsparty
przeglądasz się w blasku, tam mieszkaliśmy.
Kołysani srebra granicą, naginaną pod dusze,
przychodzimy do siebie.
Jak instynkt w pełni osiąga łagodność w oczach,
doskonałą ostrość.
Podkradam ci jesień, przechadzam się z życiem,
nie trwożysz się i bez wahania w rozdarte dłonie
wieczność upychasz, liście i kasztany dojrzałe.
Małgorzata bez mistrza
Spojrzała na swoje dłonie,
skóra naznaczona upływającym czasem,
pozbawiona była młodzieńczego wyrazu,
kiedy przestała widzieć ludzi i kolory ich oczu,
sięgnęła w siebie po perły,
co od lat zrywała z nieba,
skrywane czekały,
by ujrzeć światło dzienne.
Kobieta klasyczna,
dla której ład i estetyka,
już przestały być kierunkowskazem w życiu.
Zamyślona wieczorem siada w oknie
z kubkiem parującej herbaty,
nogi zakłada na parapet
i spogląda w czarne niebo,
kiedyś w niej mieszkał człowiek.
Dzisiaj wie, że wspomnienia
są jej jedyną rodziną.
Kiedy jej znajomy,
mieszkający w odległej krainie,
wyciągnął do niej dłoń,
zrozumiała, że umieranie w samotności
nie jest najlepszym zajęciem
dla kobiety przed czterdziestką.
Przyszedł czas na utrwalenie siebie.
Jej pies ułożył się pod krzesłem,
podnosząc głowę za każdym razem,
kiedy głęboko wciągała powietrze w płuca.
Bąkanie (pod nosem)
Chcesz mnie uwieść flegmatycznym, chcę?
Nigdy się nie lubiliśmy, obojętni pocieracze
Szkiełek zadymionych, przypalonych snów.
Uszkodziłeś sobie ręce, papierosa wtykam
Z obrzydzeniem w usta, proszę, ciągnij.
Ciche dzięki, uśmiech zimnej ironii, do mnie.
Widziałam jak na mnie patrzysz, przestrzennie,
Nękasz dniem i nocą, w labiryncie propozycji
Mieszam żywych z umarłymi, i ten akcent, nie.
Układam się wzdłuż smukłego tułowia, równo
I czasem podjedzie tramwaj, pusty, zimny,
Rano zgłoszę się na oddział, psychiatryczny.
Malowany obraz
Zima pasie fale morza
w każdej krwince sople kłują
gdzieś tam chodzę, słońca pragnę
wdycham nocą pełnię dżinu
w katalogu niespisanych dat
wyczekuję by świat wspólnie zgłębić
delektować niebo kluczem ptaków
nad dziką rzeką odkryć krzak
oblepionych malin słodycz
wiąże w snopki chwile marzeń
gładzę myśli szafirowe
purpurowe chmury zbijam
czekam w każdym śnie
na herbatę z miodem
i bez końca, księżyc,
ciało, wieczność,
ramię w ramię – pielęgnuję.
Nieobecność
w wielkiej przestrzeni mojego życia
wykrwawiam się wierząc w ludzi
ocaleni dla innych
przechodzą po mnie drwiną
każdy z osobna żywą tkanką
nazywam ich, utrwalam
sama siebie stworzyłam
odszukać w nich radość
kiedyś umiałam
dzisiaj nie pamiętam.
Wędrówka
Wyrwali mnie jej na trzecim piętrze
chociaż ojciec był ze mnie dumny
powtarzanie tej samej czynności
odbierze z czasem sny, myśli
formę, niekończący się krajobraz
smak mleka, zieleni , światła
taniej wódki , jego krwi, seksu
za każdym razem zdobywam więcej i więcej
zachłanna przywracam przymuszony świat
nie tracę złudzeń, dojrzewam za szybko
oddadzą mnie jej, mam życzenie
tym razem proszę
nie obwijajcie mnie w bawełnę
między Bogiem a mną nie potrzeba
zasłon, olejków wonnych, makijażu
butów, sukienek, koralików
tych wszystkich bzdetów, ceremonii
stanę przed nim swobodnie o poranku
chociaż przez całe moje życie
to właśnie było najtrudniejsze
budzenie się
Małgorzata Południak
Mezzosopran w kameralnym chórze. Pracuje w sztuce, cokolwiek to znaczy. Moje prace publikują;„Kozirynek” – kwartalnik artystyczny i „Akant” miesięcznik literacki.
Spotkanie z Nim
25 lut 2009
***
Psychodelicznie
Psychodramatycznie
Psychofizycznie
Schizofrenicznie
Katatonicznie
Wenerycznie
Życiowo
Bezkompromisowo
20 lut 2009
***
kamień który przełykam coraz częściej
podchodzi do gardła. wtedy na moment
udaję, że to nic, że mnie nie ma, bo obok
dzień jak co dzień. toczy się
słońce, rozkłada popołudnie na drzewach.
patrzę na niebo - obłok jeden i drugi, wysoko
ptaki je ciągną za sobą na sznurkach.
błękitu jakby więcej, uśmiecham się, choć
gniotą myśli, ale o nic nie pytam, tylko
mocniej zamykam oczy. szczególnie w kaplicy,
aby być bliżej tego, który zawsze ma czas
i słyszy. tutaj na chwilę gaśnie żar małych krzyży.
nie wyjmę z oczu dopóki ogień przenika,
zamknę słowa w ustach. Pomóż mi tylko poczuć
smak soli i odsłonić światło, które próbuje
się ze mnie wydostać
KONKURS
ORGANIZATORZY:
STAROSTWO POWIATOWE URZĄD MIASTA W TURKU STOWARZYSZENIE „ PRZYSTAŃ „ W TURKU KS. KANONIK PROBOSZCZ PARAFII P.W. ŚW. BARBARY MIROSŁAW FRANKOWSKI
Zapraszają na:
PIĄTĄ EDYCJĘ OGÓLNOPOLSKIEGO KONKURSU POETYCKIEGO pod hasłem: „ ZBIORĘ WSZYSTKICH PRZYJACIÓŁ I SERCE PRZED NIMI OTWORZĘ BO DOPRAWDY CZY WARTO INACZEJ NA ZIEMI TEJ ŻYĆ „ ( Bułat Okudżawa )
REGULAMIN KONKURSU
Konkurs ma charakter otwarty dla osób w wieku powyżej 16 lat. Uczestnicy przesyłają 3 wiersze (niepublikowane i nienagradzane w innych konkursach) w 4 egzemplarzach – maszynopisu o dowolnej tematyce i czwarty wiersz o tematyce tematycznej na adres; Stowarzyszenie PRZYSTAŃ w Turku , 62 700 Turek , ul. Korytkowska 11 . Trzy wiersze o tematyce dowolnej i dla zwolenników poezji religijnej wiersz dodatkowy inspirowany życiem OJCA KOLBE za który przewidziana jest nagroda dodatkowa – specjalna. Każdy zestaw winien być opatrzony godłem natomiast dane osobowe , adres , nr telefonu , e-mail powinien znajdować się w zaklejonej kopercie wraz z godłem. Autorzy z powiatu Turkowskiego i Turku obok godła umieszczą napis TUREK – będą kandydować do nagrody specjalnej. Zestawy nie spełniające warunków nie będą uwzględniane. Ostateczny termin nadsyłania prac upływa z dniem 30. 09. 2009 Nagradzane będą tylko te wiersze, które nie były nagradzane w innych konkursach. Nie dotyczy to wierszy nagradzanych tylko drukiem albowiem byłaby to niesprawiedliwość dla autorów. Organizatorzy nie zwracają nadesłanych prac. Ogłoszenie wyników konkursu i wręczenie nagród i spotkanie z laureatami oraz jurorami nastąpi w połowie października . O dokładnym terminie wszystkich laureatów powiadomimy listownie i telefonicznie. Wszystkich uczestników konkursu informujemy , że jeżeli zajdzie możliwość wydania tomiku po konkursowego – odbędzie się to bez płacenia honorariów. Laureaci otrzymają nagrody pieniężne i książkowe. Organizatorzy nie zwracają kosztów podróży.
serdecznie zapraszamy
***
Rzeźbię swoje życie
w kawałku gliny
Zagłębiam palce
w miękką szarość codzienności
Wygniatam czas który pozostał
formując dobre i złe uczynki
Jestem mistrzem autokreacji
Czarodziejem bytu
18 lut 2009
***
Topię życie w kieliszku wina
Cierpki zapach rani nozdrza
Smak porażki trawi trzewia
Odurzenie chwilą
Rzeczywistość wirująca wokół własnej osi
Niepewność poranka
Marskość egzystencji
***
Zmów dziś modlitwę
za grzeszną duszę
Otwórz swe serce na cierpienie
To koniec walki
z samym sobą
o życie na granicy prawdy
Agata Krupińska
Jestem wariatem.
Kaftan bezpieczeństwa chroni świat przede mną,
a mnie przed światem.
Agnieszka Kosińska
Rozważna i romantyczna w jednym. Jeśli komuś się wydawało to nie do pogodzenia, a nie lubi zmieniać zdania, nie radzę się z nią spotykać. "Rozdwojenie" jest jej cechą szczególną, która uwidacznia się w twórczości. I nie ma tu większego znaczenia, w jakim jest wieku, jakie ukończyła studia i gdzie pracuje. Naczytała się za młodu książek i chodzi jak Don Kichot po świecie myśląc, że jest wybawcą pokrzywdzonych i sierot, a tak naprawdę stawia siebie w centrum uwagi. Jest egocentryczką. Myśli o wydaniu tomiku poezji opatrzonego tytułem "Naga". Najbardziej znana jest samej sobie, a tak poza tym nie zrobiła jeszcze niczego szczególnego zasługującego na wyróżnienie.
Pytanie
Tańczę na linie
Jak marionetka
Obracam się w koło
Próbując odnaleźć siebie
Ale widzę tylko
Swoja sylwetkę
Na tle luster
Które szydzą i drwią
Nie pokazując mej twarzy
Lecz me uczucia
Zniekształcone odbicia
mych myśli i pragnień
Czy kiedyś odnajdę swą drogę
I na moście mych złudzeń
Zobaczę prawdziwą siebie !!!
Czy tez nadal będę
Bezwolna marionetką
kręcącą się w kółko
I zakładająca wciąż inne maski
Kryjąc twarz przed światem
Który nie rozumie mych pragnień?
Wspomnienie
Ostatni jesienny weekend
Od ludzi oddzieleni
Oddychamy razem z górami
I razem z deszczem płaczemy
Wspinamy się na skały
Zanurzamy w doliny
Wtapiamy się w krajobraz
Jedno jesteśmy z nimi
To nasza czarowna kraina
Do słońca wyciągamy dłonie
Odcisk duszy zostawiamy na szczytach
Wiatr nasze myśli goni
A wieczorem w górskiej samotni
W skrzypienie gontów wsłuchani
Grzejemy stopy przy ogniu
Inni a jednak ci sami
Włosy w twe dłonie wtulam
Uśmiech mi ciepły posyłasz
W ogień patrzymy wzajem
Bo w nim jest nasza siła
Milczymy bo po cóż słowa
Gdy razem być nam bezpiecznie
Góry są naszym domem
Do których tęsknimy wiecznie
17 lut 2009
Ela Galoch
Zachowaj mnie od chaosu pustej treści,
od kolejnych mistrzów jogi z cylindrami pliszek.
Od pięćdziesięcioletnich chłopczyków mizdrzących się do luster,
gdy zaczynają opowiadać: że są tylko dosłownymi mężami, że przykucają
z czułostkowości – otwiera mi się rana po pile i wiśniowe drzewka
nie grzeją oczu. Przecież nie trzeba szarpać bezdomnego, wystarczy być
w uchylonej bluzce, skąd nie pragnie się wybiec ani niczego podkreślić.
Tam przynajmniej nie rzuca się kwiatów na groby żydowskich przyjaciół,
tylko ogrzanymi w dłoniach kamykami - gładzi się grzbiety macew;
ani nie nazywa siebie prorokiem,
klękając przed samym sobą „na puszczy”, by splecione dłonie
ścisnęły się w krzemień. Przenikające promienie są prawem życia–a nie wizją
przebudzonej Etny. Rozumieć, znaczy porządkować źrenice
nawet w ruinach młynów. Wplatać je w gałęzie oliwek i przenikać
poza zakratowane muzea: odkrywając, że żona ma czoło saraceńskiej kobiety,
wciąż jeszcze zasłonięte szafranem, bo męski krajobraz nieraz bywa
niczym spłowiały gobelin. Żeby być ze sobą naprawdę,
dojrzewa się powoli, oddychając znużoną ziemią, aż przyjdzie
sekunda na śpiew jutrzni. Kobieta będzie wiedziała,
kiedy zawołać: choć Dante, razem przejdziemy przez piekielne kręgi
rzeczy małych i wielkość przekleństw rozsiewanych w zawiści.
Wreszcie będzie można dowiedzieć się o własnej istocie kłamstwa.
Chociaż tylko między kreskami widnokręgów nie stawia się pytań,
bo na skrzyżowaniu człowieka i morza rodzi się dom.
Trzeba tam umieć milczeć, wsłuchując się w czuwające u kolan żaglowce.
Więc wypłyńmy z amfor obrośniętych przypowieściami,
poza czas, co jak popękany posąg gladiatora śpi pod biurowymi fotelami.
Przed nami płonący witraż secesyjnego salonu w Genui.
Ela Galoch
kiedyś wyjedziemy do Wenecji,
z tych wszystkich miasteczek, prześwietlających do żywej kości
jak karnawał w Rio – by wreszcie otworzyć się - nawet w maskach Dell’arte,
gdzie trzeba się będzie odgadnąć za szpetnym nosem lekarza zadżumionych,
rozognionym spojrzeniem Arlekina, albo w pięknym kostiumie Kolombiny
z twarzą Catherine Deneuve. Dzięki wodzie, migającej gdzieniegdzie
w rokokowych bruzdach, wszyscy spełnimy się: głupcy staną się mędrcami,
urzędnicy - rycerzami. Bo jeśli życie jest snem – tu, wraz z tobą –
nawet po omacku dojdę do jego brzegu i będziesz mi
drzewem laurowym, które na zawsze będzie rodzić tylko wieńce, a ja
zerwę dla ciebie jaśmin, który jest jaśminem, choćby okazało się, że plaża
przy Lido przeobraziła się w kolejną parabolę. To edeńska miara, fatamorgana
w przerwie na cappuccino. Niech się zdaje wszystko, zaistniejemy
w przezroczystości tła ogólnego i ożywionej w słońcu
mauretańskiej galerii, rozciągając w czasie wyobraźnię
po kolana w miejscu, gdzie nie obowiązuje codzienna trywialność.
Poczuć się jak odaliska, uciekająca od świtu
pod osłoną haremu, bo rzeczywistość istniejąca tylko w jednej wersji,
jest zesłaniem. W tym w feerycznym dotyku pałaców niczym ramion,
nareszcie nabiera się czułość wszystkimi zmysłami.
Przecież od początku mężczyźni kradli welony, by między labiryntem
menuetów wślizgiwać się do żeńskich klasztorów: kruszyć nieśmiertelność,
doznając siebie nawet w grozie upadającego miecza.
Bycie kimś innym, polega na byciu sobą: na epizodycznej
bryzie, która wdziera się w wielkomiejską samotność.
Ela Galoch
Podobno warto czekać,
chociaż wygłodniała - mężczyzny - kobieta czuje silniej ból,
jakby trzeba było powiedzieć: koniec, kontrabas nie chce grać,
mimo że z średniowiecznych ścian nie odeszli rycerze i ich damy,
a na dziedzińcu kołatają trampki ministrantów.
Więc mieszkam tam, gdzie chwila może być połoniną,
jakbym chciała wrócić do tej biegłości fantazjowania, burego kota,
wygrzewającego się w sadzie i ojca ostrzącego kosę. Jednak wieczór
napełnia się wszystkimi strachami, bo nie wiem za co cię skazano
na obcą wieś, gdzie stary kanonik dogorywa na raka.
Jego konkubina, którą przy wszystkich nazywa siostrą, ma złe oczy
i zgaduje, że i ty mogłeś mieć zmysłowe spojrzenie.
Po czymś takim, powoli zaczyna się rozumieć świat,
mimo że nęci jednogłosowy śpiew benedyktynów,
a trydencki ryt na wszelki wypadek zmusza do pokuty
za bezimienne odszczepienie.
- Ułaskawienia są cnotami dziewcząt, jutro do ciebie zadzwonię.
Zatargi filozofów nigdy nie są wygrane, zostawiają pręgi,
więc nie chodzę w miejsca, w których ludzie tylko patrzą
i trącają się ramionami. Każdy ma coś do sprzedania,
w snach wciąż owijałam się wokół drzew niczym spocona klacz.
Gdybym tylko wiedziała, czym są teraz twoje myśli,
zapadłabym się w nie jak natrętna piosenka o powstaniu z popiołów.
Choć tobie – spoza granic - wydawałyby się kiczem
wielkie plamy dziewann i fioletowa rahula,
pomieszane ze sobą jak narody. Zobacz: w rosie przy kanale,
kosmate kwiatostany babki czepiają się spodni niczym wierne psy.
Park złagodniał od ciemnych zieleni aż po parujące odcienie brązu:
syty po angielsku, z moją twarzą prześwietloną jak u Niobe.
Fajansowymi płytkami z oranżerii chłodzę stopy.
Czyżby nasz taniec trwał tyle co romans?
Chociaż zawsze - to zbyt krótko.
16 lut 2009
Ostatecznie
niewiele się zmieniłam choć
poprzedniego życia nie pamiętam
staję się rozgwiazdą zawsze
gdy chcesz wmówić we mnie przyszłość
słyszałam że można ją odnaleźć
we włosach z których wynika
obecność
wszędzie je gubię jakbym instynktownie
znaczyła teren
pomiędzy rodzinami pulsuję swoim
niedomówionym kształtem ciała
i szukam żeby
nigdy nie odnaleźć własnego wytchnienia
a z obłędu przyrzeczeń nic nie wynika
niewiele wiem o tapetach kryjących lęki choć
sama zasłaniam koszmary wędrujące po ścianach
pamiętasz
musimy dorośleć
w moim świecie już jesteś ojcem jakby
dom tworzył się od płochej myśli która
wstydzi się samej siebie
na wszelki wypadek uczę się na pamięć
i że cię nie opuszczę aż do śmierci
ty przecież nie staniesz mi w gardle jak krzyk
dziecka zmuszonego do walki z ostrym zapachem
kieliszka
Krzyk szóstego
dzieli nas
świat oplatany minutami dni
z których ratujemy się cichym
przymykaniem drzwi
nie muszę się zmieniać żeby
trzaskać za sobą zamysłami
niedojrzałych wojenek
nie staram się a i tak
drążę dziury niewyspanych oczu
pomiędzy dwoma pokojami
jak kolumna stojąca w złym miejscu
blokuję przejście pokutującym
rozgrzeszenie jednak nie nadchodzi
grzech przerósł modlitwę
wódka nieuczciwy seks i jakaś
kobieta z milczeniem pod skórą
teraz tylko czysta
odbija się uporczywym bólem brzucha
a filar kobiecości na myśl o lateksie
nieśmiało opuszcza głowę
w dół
do własnych wyobrażeń życia
i cudzych receptur na spokój
pamiętam ją stojącą przy dziecku
pierwszej komunii
powtarzała za księdzem
nie rań kochaj nie cudzołóż
a z szarej twarzy kruszyło się dumne zawzięcie
pogardy jak
siedem grzechów głównych
Genesis
widziałeś mnie kiedy szłam
nocą krzepnąc w krokach życia
jak skulona pod cudzą dłonią
pęczniałam oddechem przepaści
ziemia uciekająca spomiędzy palców
zaczynała marznąć ostatnią zaśnieżoną zimą
dopóki ja nie zobaczyłam ciebie
słuchałeś mnie kiedy śpiewałam
o gniazdach pełnych porzuconych piskląt
gdy z chropowatości skóry wybierałam
łuski zasmuconych odpowiedzialności
za dom
za dzieci których nie umiałam urodzić
za modlitwy których nikt nie wypowiedział
przez lata burzyły się światy
roztańczonych powiek i małych nieobecnych
rączek mieszczących w sobie tylko skrawek
palca dorosłości
dopóki nie usłyszałam ciebie
nie wiedziałam że mogę być matką
setek nie dokończonych wierszy i jednego
okrytego ciszą prawdziwego spazmu narodzin
że mogę mieć ciało którym nie jestem
oczekując bólu z niecierpliwością
godną pierwszego wypowiedzianego głośno słowa
jestem
Granica
różnimy się i dlatego
nie można nas dosięgnąć
a przecież jeszcze nigdy nie byłam tak
podobna do ciężaru tej dłoni którą
poruszamy w rytm oddechu
moja nieruchomość
mogła cię dotknąć w stanie
największego uniesienia i opaść
staromodnie
w proste pożądanie ciała
a jednak nie zsunęła się poniżej
jedynego kształtu piersi
męskiej z której nie popłynęło mleko
zauważyłeś że palce zawsze są nagie
i ciągnąc za sobą rozkładającą się ciszę
nigdy nie przekraczają progu chwili?
odległość którą przemierzamy nie smakuje słodko
ani cierpko jak usta pokonujące skrawki skóry
a przecież nie możemy być dalej
niż o mrugnięcie przytulenie
niż o dreszcz nieopanowanej zimy
lubiącej się skradać pod płaszczem
różnimy się ale tylko pobieżnie
w kształtach i myślach bezbronności
nic nie staje pomiędzy nami
tylko ta odległość
ona nie smakuje wcale
zupełnie jakby była strachem różnimy się i dlatego
nie można nas dosięgnąć
a przecież jeszcze nigdy nie byłam tak
podobna do ciężaru tej dłoni którą
poruszamy w rytm oddechu
Tworzenie
pamiętasz
wyrosłam ze ściany którą
cegła po cegle z twardości rozbierałeś
a może właśnie kleiłeś
w cement najtrudniejszych słów
rozkładam się w siebie
tobie podaję zupełnie
jakbym nigdy nie była z sufitów
tych białych i niebieskich
czasami zielonych
jak kolor człowieka którego nie doznałam
pamiętasz
plątałeś się we mnie
niby w firance powieszonej bez pozwolenia
a teraz leżę pod kołdrą
podwójna
rozłożona rozleglej niż karnisz od podłogi
dziś drążę cię i wiercę
na znak pojednania
Karolina Olszewska
Od zawsze, czyli od 1986 roku, jestem kielczanką. Można powiedzieć, że zawodowo zajmuję się studiowaniem, prywatnie poświęcam się rodzinie. Nie ma więc w moim życiu żadnych rewelacji, choć oczywiście wszystko zależy od punktu widzenia. Ta, mogłoby się wydawać zwyczajna codzienność jest dla mnie najważniejsza i, o dziwo, jest bardzo dobrą inspiracją poetycką. Bo moje wiersze są tym, co ja znam, obserwuję, przeżywam i odczuwam.
Cóż więcej mogę o sobie powiedzieć? Może tyle, że kolor oczu mam zmienny w zależności od pory dnia, pogody i nastroju – jestem więc klasycznym przykładem kobiety, o której nie można powiedzieć nic pewnego.
Ulica wdowia
tej zimy chciały być młode. rozchylały w oknach firanki,
chowały do szuflad obrazki z bolesną. planowały
radosną wiosnę.
nie szyły psom rękawiczek, nie biegły na każdą żałobę.
pamiętały co ważne lecz też chciały wiele zapomnieć.
choć trudno.
zaczęły kupować mrożonki, pisać wspomnienia znad morza.
ciągle się wstydzą, że kiedyś były nagie
i było im dobrze.
tej zimy wiele razy kręciły się w kółko. w starych sukienkach,
tylko dla siebie. przyjdzie wiosna - mówiły cicho,
coraz ciszej.
15 lut 2009
bezstresowa dieta jest dla supervisora
milczenia nie milczą nigdy
w ich ciszy tlą się usypiające fregaty
zatrzymane w trójkącie saragossy
jak samoloty lądujące na lotniska
których nigdy nie zobaczyły
w milczeniu pozostaną owocowe koktajle
z tekstami zapisanymi smakiem wanilii cytrusów malin
i oczu nieba widzących już na zawsze
to czego najprościej pisząc już nie ma
klawiatura
plastikowe konserwy fikcyjnego szczęścia
herabatka zabijająca ból
zabijająca
skarpetki spodnie i niedokręcone żarówki
udające że jeszcze świecą
jak i krople wody
które będą już kapać i kapać
no bo i komu przeszkadzają
ściekające po drutowanych bezpiecznikach
co się miało wypalić
wypaliło się
zostały już tylko wizyty komornika terapeuty
wezwania do zapłaty i laptop
pełen spasionej inteligencji
***
zdrowa dieta niezdrowego stanu
poznałem ją przed
inni poznają po
***
śpij maleńka spokojnie
moje palce nie uciekają przez klawiaturę
wystukują tylko nadmiary emocji
samoloty płyną z portu do portu
glony zjadły glonojady
koktajle sporządzam tylko z naturalnych owoców
śmietany lub kefiru
dla dwojga bo nie piję już sam ze sobą
żarówka świeci bezpieczniki są bezpieczne
a woda nigdy nie kapie
ziarenka piasku odliczają każdą spokojną chwilę
przerywaną czasem miłym zaskoczeniem
kopnięciem pod żebro
dzwonkiem telefonu niosącym słowa
kocham cię
mną i tobą
takimi jak dwojaki które otrzymaliśmy od poezji
wypalonymi i utrwalonymi na zawsze
13 lut 2009
12 lut 2009
Niecierpliwie
Spoglądam za okno
wypatruję celu
czekam na obraz
który oznajmi
koniec podróży
i uwolni mnie
z objęć przedziału
dusznego potwora
Dłoń
pięć palców
pięć dotknięć
na każdym pocałunek
dla każdego obietnica
przy każdym rozstanie
kropka
kropeczka
najmniejsza
na końcu zdania
na skraju ust
na koniec dnia
na pożegnanie
***
Nadgarstek mej dłoni
Najbliżej
Palce mej dłoni
Najbliżej
Rzęsa na policzku
Najbliżej
Łza na rzęsie
Najbliżej
Ja we śnie
Najbliżej
Wierszyk
Napisać wiersz
Wierszyk pokraczny
Słowami nakreślić
chwiejny ruch dłoni
W strofie zamknąć
szum skrzydeł
Pocałunek pochować
na białej kartce papieru
Niedotknięcia
Niedotknięcia
niczym motyle
przysiadły
pod moimi powiekami
Swymi skrzydłami
rzęsy
uczciły zamknięcie oczu
Na dobry początek
Prześlę Ci z samego rana
sen pod powiekami
otulający źrenice
jasność coraz większą
jaśniejszy poranek
i głosy ptaków
przy każdym kroku
Anita Słoń
Urodziłam się, mieszkam i pracuję w Kielcach. Służbowo pasjonuje mnie prowadzenie spraw kadrowych, a prywatnie – muzyka, słowa, obrazy i smaki... Lubię życie. Dla potrzeb własnych wymyślam anioły i nimi staram się otaczać. Piszę od dawna, od zawsze... Długo sądziłam, że każdy jest poetą.
6 lut 2009
Konkurs poetycki skierowany do dzieci i młodzieży
MIEJSKI DOM KULTURY "KOSZUTKA" W KATOWICACH ogłasza X OGÓLNOPOLSKI TURNIEJ JEDNEGO WIERSZA |
Regulamin konkursu
1. W konkursie mogą brać udział wszyscy autorzy, bez względu na przynależność do związków twórczych.
2. Warunkiem uczestnictwa jest nadesłanie jednego wiersza o dowolnej tematyce, w trzech egzemplarzach maszynopisu. Prace nie mogą być wcześniej nagradzane lub publikowane.
3. Laureaci pierwszych nagród dotychczasowych Turniejów organizowanych przez MDK "Koszutka" nie mogą brać udziału w kolejnych edycjach konkursu.
4. Nadesłany wiersz powinien być opatrzony godłem.
5. Do wiersza należy dołączyć zaklejoną kopertę, podpisaną tym samym godłem, zawierającą następujące informacje: imię, nazwisko, dokładny adres pocztowy i e-mail oraz telefon autora wiersza.
6. Termin nadsyłania prac upływa 1 maja 2009 roku.
7. Wiersze należy nadsyłać na adres: Miejski Dom Kultury "Koszutka", ul. Grażyńskiego 47, 40-126 Katowice, z dopiskiem "Turniej Jednego Wiersza".
8. Profesjonalne Jury przyzna nagrodę główną, pieniężną, wyróżnienia rzeczowe oraz wytypuje wiersze w kategorii "do druku".
9. Organizatorzy dołożą wszelkich starań, aby wyróżnione wiersze zostały opublikowane w wydawnictwie pokonkursowym. Za druk w książce będącej pokłosiem konkursu, autorzy nie otrzymują honorariów.
10. Nadesłanych prac Organizatorzy nie odsyłają.
11. Wyniki konkursu zostaną podane do publicznej wiadomości.
12. Autorzy przystępujący do konkursu wyrażają zgodę na publikowanie i przetwarzanie swoich danych osobowych w publikacjach i ogłoszeniach wyników.
13. Ogłoszenie wyników oraz wręczenie nagród odbędzie się 16 czerwca 2009 roku, w czasie "Poetyckiej Nocy Świętojańskiej", o czym autorzy wyróżnieni w turnieju zostaną powiadomieni osobnym pismem.
14. Sprawy nie objęte regulaminem oraz sporne rozstrzyga Jury oraz Organizatorzy konkursu.
5 lut 2009
Slam poetycki w KCK
KIELECKIE CENTRUM KULTURY
ZAPRASZA WSZYSTKICH
NIE POZWÓL BY INNI PISALI WIERSZE ZA CIEBIE!!!
SLAM POETYCKI
10 MARCA 2009 (WTOREK) – 16:00
MAŁA SCENA KCK
ŻYCIE. OSIEDLE. DZIEWCZYNA Z PARASOLEM. MĘŻCZYZNA Z PAPIEROSEM.
PIERWSZY RAZ. OSTATNI DZIEŃ. STRACH. PIĘKNO.
TO WSZYSTKO JEST W TWOICH WIERSZACH. WYSTARCZY, ŻE JE NAPISZESZ.
NIE BÓJ SIĘ SIEBIE!!! PRZYJDŹ I „TO” POWIEDZ!!!
ZGŁOSZENIA I INFORMACJE:
Robert Wieczorek
Impresariat KCK
041-344-90-54, 664-733-495