27 maj 2009

"Dama z łasiczką" - Emilia Proboszcz




Jej wzrok stęskniony
Wpatrzony gdzieś daleko
W poszukiwaniu ukojenia…

Na jej twarzy
Niewielki zarys nadziei
Że może być lepiej…

Jej ciało spowite
Nutką ironii
Jakby chciała ukryć swój ból…

Na jej ręku
Równie smutna łasica
Dzieląca ból swej pani…

Na jej szyi
Lśnią czarne korale
Jakby symbol żałoby…

To tak Leonardo
Określił
Zarys swej ukochanej…

Od wieków już szuka
Swego kochanego
Dama z łasiczką…

Emilia Proboszcz


Mam 16 lat. Od czterech lat piszę wiersze i biorę udział w różnych konkursach. Moją pasją jest malowanie, jeżdżenie na rowerze, pisanie wierszy etc. Uczęszczam do ZSZ nr 1 w Kielcach, gdzie pełnię wiele ważnych funkcji, takich jak: przewodnicząca klasy, redaktorka radiowęzła. Uwielbiam długie , samotne spacery po mojej wsi (czasem po lesie). Lubię muzykę poważną, oraz stare przeboje z lat 50, 60 i 70. W wolnym czasie czytam książki, uczę się ciekawostek o ochronie środowiska, oraz bawię się z psem. Poza codziennymi zajęciami uczestniczę w spotkaniach i zawodach strażackich, ponieważ jestem przewodniczącą MDP w Miedzianej Górze. Do moich zainteresowań mogę również dopisać grę w szachy i orgiami. Moje hobby to kolekcjonowanie figurek przedstawiających aniołki. Moim wzorem do naśladowania jest Jan Paweł II.

23 maj 2009

"Z pokorą ?" - Karolina Olszewska



zanim się odkryję
i cała opadnę chropowatością ciała
mów do mnie o ciszy
o nocach które przeminą w spokoju
i ukojeniach które nadejdą
jeszcze jestem spiętrzoną falą
rozpędzona nie wiem jaki mur
mógłby mnie rozbić

moja nagość jest płaczem odnalezionym
w tłumie ludzi czujących tylko siebie
po korytarzu wędrowałam zimna
prawdziwa jak samotność wypływająca ze ścian
i drżenie okrywające bladą skórę
po strachu spaceruję przy tobie


ostatnio więcej marznę
muszę być wierna tym którzy nie mogą
rzucać kamieniami
i nie potrafię się modlić bo słowo zawsze
kończy się na amen

ale ty mów do mnie o macierzyństwie
które po latach się nie rozpadnie
jak któraś obietnica i jakieś zapewnienie
mów o miłości którą się jest
siedząc przy szpitalnym łóżku
i o pewności którą się będzie
odchodząc

może przestanę grzeszyć zwątpieniem

"200000 mil" - Marcin Pawlicki




Czy daleko do Księżyca -
zapytałem o to kiedyś,
wtedy byłem jeszcze mały
i niebieskich ciał nie znałem.
Wnet odpowiedź usłyszałem:
Jakieś... 200000 mil od Ziemi

Więc to będzie moja droga
w głębi duszy pomyślałem,
dowiedziałem się już później,
że na mapie szlaku nie ma.
Żadna trasa nie powstała
Jakieś... 200000 mil od Ziemi

Teraz wiem to już na pewno -
nie jest wcale tak daleko,
jak stwierdzili nieraz mędrcy,
mogę stworzyć własną ścieżkę
z cienia, światła, obojętnie.
Jakieś... 200000 mil od Ziemi

Trzeba zboczyć z Mlecznej Drogi,
meteorów pas przewiązać,
chociaż trzeba się natrudzić
w gwiezdnopylną wpaść zadymkę
do nagrody warto dążyć.
Jakieś... 200000 mil od Ziemi

Jowiszowy włożyć pierścień,
plutonowy krąg otworzyć,
by w zaciszu pól marsowych
spocząć choćby krótką chwilkę.
Wiem wybrałem dłuższą drogę.
Jakieś... 200000 mil od Ziemi

Jeszcze tylko kilka myśli,
lądowanie czas zaczynać,
do wyboru są dwie strony
Nie czekajcie mnie z kolacją,
wieczór spędzę na Księżycu
Jakieś... 200000 mil od Ziemi

22 maj 2009

Marcin Pawlicki

                          
Urodziłem się w 1990 roku w Kielcach, gdzie mieszkam do dziś. Zgodnie z zasadą "poetą się nie jest, poetą się bywa" pisaniem zajmuję się "od święta". Czytanie i poznawanie liryki należy do moich zainteresowań, podobnie jak muzyka. Staram się także "ocalać w tłumaczeniu" teksty i wiersze angielskie.




"Gra uczuć" - Kinga Kułaga



Podniesiona głowa, oczy utkwione w sufit.
Oto dama z orszakiem jej fałszywych uczuć
oświeca wszystko dookoła chwilowym uśmiechem.
Nie, już jej nie zależy.
To Ty zamieniłeś żar jej miłości w zimną kostkę lodu, która roztapia wszystko.
Śmiejesz się w twarz, ubrany w ironię.
Patrzysz, gdy nie widzi.
Wynik tej gry jest nieznany.
Póki co remis, zwycięstwo nie jest jeszcze przesądzone.

"Tkacz intymnych gobelinów" - Marek (Ciućka) Olszewski




...żonie

Podglądałem Cię nocą okiem dziurki igielnej
(widać drobniejsze rysy marzeń).

Słońce spływało z czas wstrzymujących antyramek,
zawieszonych tuż nad łóżkiem.
Przenikało przez pory skóry
i lśniło kolorem bieli odbitej w złocie.

Jest taki sennik, który interpretuje te barwy.

Pierwsze jego sceny sczytywałem z rzęs,
w blasku świec przepuszczonym przez soki owocowe
i kiedy mnie czytałaś palcami poprzez włosy
(gdy zamarłem ulgą na kolanach).
Również w parku z zatopioną w porzeczce miętą,
kiedy dzióbnęłaś mnie przed zwierciadłem odbijającym noc
i za dnia, gdy studziliśmy łzy, topiąc nektar malinowy
w porcelanowych, cejlońskich naparach.

Sennik scen - tęcza, której żaden z kolorów nie jest obcy.

Podglądałem Cię nocą i podsłuchiwałem pulsu
(bezpiecznie wygrywającej dźwięki pozytywki).

Obawy o nowo posadzone drzewo
przeplatały się z gwarancjami dobrej pogody,
wiatru studzącego nadmierne słońce i łez,
które nie raz zwilżać będą spękaną ziemię.

Bo wiesz, że choć nie będzie łatwo na folwarku,
sprzyjających kart rozdawanych przez dobrego Boga
nigdy nam nie zabraknie...

Odcina je kolejno, za nasze nienaganne intencje
(pomimo, że nie składamy pokornie dłoni).

A teraz śpij, ja popatrzę jeszcze okiem dziurki igielnej
i splotę wrażenia w płótno, którym o świcie nakarmisz rzęsy.
16-18 maj 2009

16 maj 2009

Opinia Piotra Kaczorowskiego na temat wiersza Anny Nogaj "Niedziela palmowa"


niedziela
ujęty w nawias czas
rozpięty na pięciu palcach
które składam i rozkładam
rosną krzyże

i przestrzeń we mnie
pełna ludzi i ciszy
mięśnie napięte jak węzły
rzemyków w sandałach wędrowców
krew na piasku czerwona jak serce
a liniami papilarnymi dłoni
biegną drogi krzyżowe
zamykam

a tu

tylko kropla potu toczy się za
horyzont solą otwiera usta
południe wybucha krzykiem
dzieci z krążkami słońc w oczach

hosanna na wysokościach


Wiersz jest przede wszystkim bardzo ułożony. Autorka wydaje się być osobą bardzo ułożoną i harmonijną, co świadczy o jej trybie życia. I dobrze pragnie się rzec. Współczesna literatura jest niejako buntownicza, ale nie jest to bunt emancypacji, a bunt przelewania z pustego w próżne, broniąc próżniactwa. Autorka na przekór pokazuje świat ułożony, świat harmonijny, i tylko taki świat może służyć tworzeniu wartościowej literatury, literatury opartej na pracy i głębszych przemyśleniach niż tylko na wzlotach i upadkach. Autorka nie widzi potrzeby buntowania się, i dobrze, świadczy to, że wyznaje system organicznej pracy, a nie szarpaniny. Występuje w wierszu poetki pewien rodzaju zachwytu, który pokazuje fraza „a tu”, ta jedna fraza jest kwintesencją całego wiersza, w tej jednej frazie jest cały zachwyt, cała zachłyśnięci się powietrzem, gdy widzi się coś pięknego. Również warto zwrócić uwagę, że w tej frazie autorka nawiązuje do noblistów, Wisławy Szymborskiej i Czesława Miłosza, którzy wielbili słowa tutaj i jest. Czego mi brakuje, chyba głębszego spojrzenia w siebie. Zbyt w wierszu poetki jest społeczności, ogółu, ludzkości, a jak pisał Fiodor Dostojewski w „Braciach Karamazow”, którą Pan Dostojewski dedykował własnej żonie, czym bardziej dostrzega się ludzkość tym mniej dostrzega się jednostkę. Brakuje niejako spojrzenia w głąb siebie, powiedzenia własnego ja, które właśnie przejawia się we frazie „a tu”, choć poetka powinna uważać na nie tyle głębsze spojrzenie w siebie, co nie popadanie w egzaltację i egoizm. Poetka powinna zgłębiać siebie, ale nie w formie buntu, ile wewnętrznego głosu, który nierzadko jest głosem wewnętrznego dziecka, który każdy nosi w sobie, choć mówi się, że mężczyźni to wieczni chłopcy, to jednak i kobiety powinny hołubić w sobie i umieć dostrzegać małą dziewczynkę.

Opinia Piotra Kaczorowskiego na temat wiersza Emmy Ernst "Papuga pożogi"



siedzę na grzbiecie tygrysa
sprężyste łapy tańczą pode mną
płyniemy w poprzek czasu

Mijam pustynie miałkich dni
nocne miasta białe od myśli
mglistych poranków doliny
kwiaty przydrożne schylają głowy
płoszę z nich zapach, motyle

Wyniosłość katedr
z których odlecieli bogowie
zostawiam za sobą

Zrzucam z ramion bazar życia
jak dziurawą pelerynę

Leci przede mną
papuga pożogi
skwar w dziobie niesie


Może zacznę czego mi brakuje, choć poetka może to odczytać za atut. Brakuje mi realizmu. Brakuje mi konkretu. Takiego choćby jakim operują malarze młodego pokolenie, jak Bogacka i Sasnal. Poetka maluje słowem impresjonistyczny obraz świata i ducha. Nawiązując do malarzy, malowanie poetki słowem wiersza przypomina mi obrazy Zbigniewa Rogalskiego. W wierszu występuje niejako bunt, bunt przeciwko nie tyle kościołowi, co hierarchii i wyższym celom, choć i również przeciwko pieniądzom, przejawiającym się w sformułowaniu bazar, choć mógłby być to bazar jak „Vanity Fair”. Poetka jakby wykluwa się do roli kobiety, i mi osobiście, mężczyźnie trudno podsuwać utarte wzorce, które powinna czerpać z innych kobiet. Jest w tym wierszu coś uczciwego, prawdziwego. Poetka stara się dotrzeć do źródeł prawdy i stąd z braku doświadczenia bądź niemożności wyrażenie wchodzi w impresjonistyczne postrzeganie świata. Występuje tu także niejaka inspiracja zwierzętami. Muszę poetce podpowiedzieć, że często artyści lubią się określać nazwami różnych zwierząt, i nie jest to bez kozery, choćby bajki mówią nam wiele prawdy o człowieku porównując go do zwierząt. Ludzie, którzy niewiele wiedzą o sobie i często nie potrafią zbliżyć się do siebie, właśnie często określają się nazwami zwierząt, które może być jakimś mostem łączącym te dwie osoby, jakimś wspólnym mianownikiem. Również widzę w tym wierszu, zwłaszcza w drugiej strofie inspirację Tuwimem, w szczególności wierszem „Chrystus Miasta”. Pierwsza strofa świadczy, że poetka toczy jakąś grę, grę z czasem, która według niej jest niebezpieczna, czy wygra czas pokaże, miejmy nadzieję, że tak i spełnią się jej upragnione marzenia, choć najczęściej gra w życie, przypomina grę królewską jaką są szachy, oby nie znalazła się w żadnej sytuacji patowej.

Ogólnopolski Konkurs na esej



Organizator - Miejska Biblioteka Publiczna w Opolu


Tu znajdziesz regulamin VI Ogólnopolskiego Konkursu na esej

11 maj 2009

"Nadzieja" - Kinga Kułaga



Wpadam w otchłań z nadzieją,
że podasz mi dłoń
Skacze z mostu z nadzieją,
że mnie złapiesz.
Codziennie otwieram oczy z nadzieją,
że mnie pokochasz i odwzajemnisz spojrzenie.
Wołam z nadzieją,
że mnie usłyszysz.
Lecz cóż to wszystko : słowa, uczucia, myśli...
Piękna bajka jak ze snu.
Jestem z tobą, nadziejo,
nic mi nie dajesz.

10 maj 2009

Artykuł Marii Nowak o wystawie Parnasu.



Tak o nas napisała Maria Nowak <-----KLIK

Konkurs Literacki




IX Ogólnopolski Konkurs Literacki im. Szaloma Asza Kutno 2009 pod honorowym patronatem Prezydenta Miasta Kutno

"Uciec" - Bogna Kurpiel



Myślisz, że to tak łatwo zasnąć?
Gdy wiatr w kominie litanie szepce.
Konary drzew sięgają nieba.
W dziurawym płocie
Potok słów się przedarł.
Wyszczerbione nożem wspomnienia
Przeplatają się z mową cienia.
W krainę łagodności sięgam.
Zamknięta na strychu
Ważę lalkę z plastiku,
Z naderwanym uchem pluszaka.
Nie ma tam bólu i zwątpienia.
Parują miłe, ciepłe wspomnienia.

"rozwój strun głosowych" - Ewa Socha




nie ma już domu
na jego miejscu dłonie
a w nich fajka

między karambolami jest moje osiedle
betonowe matrioszki blok w bloku
czasem zastanawiam się jak zejść z łóżka żeby dosięgnąć ziemi
wszystkie te cuda przeżyję

zmieniam akustykę wstawiając stół
następne dni polegają na torowaniu słów szukaniu nowych
współrzędnych by wyprowadzić języki

nie wiem w jaki sposób cię podtrzymuję wysalam z pamięci
jeszcze dajesz się śnić

nocą powraca odrętwiająca wiara
że skoro tyle lat byłeś obok jakieś moje komórki są w tobie
powinieneś więc żyć

nie wiem jak bez bransolety z kwiatów powiedzieć
dziadku

"59 kresek w słupku wierszem zwanym" - Marek (Ciućka) Olszewski




Byli tacy na oceanie życia, co to gwoździami grubymi
(jak tęga baba Ślązaka)
ramy zbijali dla słowa... Manifesty poezji pisania tworzyli.
Zasady, reguły, bajki i bzdury wyssane z zagrzybionego palca
prywatnej paranoi i nabrzmiałego ego.

W dupie to mam żabko zielona.

Widzisz ślady stóp moich na tym całym bagnie?
Byłem, widziałem, liści i szos szepty słyszałem.
Kryształki piasku uczyły mnie artyzmu
(co by to znaczyć nie miało), a znają więcej prawdy,
niż pamięci jest o jakimkolwiek filozofie, logiku, czy znawcy.

Ziarenek dzwoneczki słuchać będę. Koron złoto-czerwonych,
śmierdzącej ryby z piekarnika martwej Sylwii,
sowy spasionej siedzącej na furtce z literką F,
lipy, wróżki przypalanej przez inkwizytora na kostce cukru,
krawężnika i psa z kulawą nogą, obok leżącego.
Ciebie i (egoistycznie) siebie...

Toż to właśnie siebie, jak powyżej napisałem,
bo sobą pozostanę w każdej swojej notatce.
Nie mnie udawać Artura, Rafała, czy (broń Boże) Adama.
Dotknąłem tyle, że na resztę życia wystarczy,
a tu zza okna kostka brukowa drze ryja o poranku,
słońce wślizguje się po parapecie,
Ruda Dziewczynka zdejmuje szaty swoimi słowami,
ukazując inspirujące motywów żebra, żona, syn,
mroczna siostra-poetka z plecaka trzech siódemek
(ta co mi łazienkę gangreną obsmarowała),
czarnowłosa mara ze snów i każda kropelka farby
zużyta do pomalowania ścian.

Tak, żabko zielona.

Cztery ściany i sufit mogą nakarmić mocniej
niż cała księgarnia podręczników sztuki się kochania,
kochania się w sobie i tym co nas otacza.
Bo słowo jest miłością wrażliwą i ciepłą, a nie suchą nitką,
plecioną wyuczonym ruchem dłoni.
Jest pulsem nieumierającym, reliktem i bursztynem,
który zamknął w sobie czas.

Ale o czym to miałem pisać? O manifeście? Paranoi
z zardzewiałego garnka z ogórkami, liśćmi porzeczki i jabłkami
(tego spod antresoli w Gdańsku, w którym się raki gotowały
do nieukończonego nigdy majonezu)?
Sztuce przelewanej litrami po bocznicy w Grudziądzu?
Ziomalu z Nowej Huty z tatuażem ‘Slayer’,
który więcej wiedział o poezji, niż jakiś kretyn
organizujący warsztaty dla świeżokrwistych sztukmistrzów?

Przybijanie wizytówek z tłem większego kalibru.

Najprawdziwsze słowa o całym tym trzepaniu kasy
wokół sztuki i poezji wypowiedział mój przyjaciel z Pragi
(później Saskiej Kępy):
‘To wszystko gówno!’, a bo ‘gówno’ przecież..
Ślady na całym tym bagnie utrwaliły się na zawsze
i nie trzeba papierowego utrwalacza,
ugotowanego na własny koszt - sam się ugotuje,
kiedy kur zapieje moimi słowami,
a ja przygryzę korzonki mandragory rosnącej pod marmurową płytą
(tą na której córka (jak Bóg da) majtać będzie nogami).

Synek (na póki co) patrzy na mnie jak na debila,
bo czas zmienić pieluchę, a ja się bawię w pisanie o pisaniu
i czas marnotrawię... Bo na po chuj to komu?
10 maj 09

8 maj 2009

"Zawód" - Bogna Kurpiel

Opadły bezgłośnie skrzydła
W zderzeniu z wrakiem
- podobno zwanym życiem.
Bezsilne, lotki połamane.
Zachody słońca już nie w zachwycie,
A ranki jakieś poszarzałe.
Nie znam majstra
Wśród zawodów świata
- naprawiacza skrzydeł..

Bogna Kurpiel



W sieci publikowałam pod nazwą - Dal. Zawodowo zajmuję się leczeniem ciał a w chwilach dla ducha piszę, taka przypadłość natury rodzinnej.

7 maj 2009

"I co dalej..." - Anna Nogaj



szedłeś do mnie od zawsze

wtedy gdy był czas pamiętników
usta pełne agrestu
wchodzenie w zieloność po szyję
i ta dziecięca ufność że jest dobrze i
być musi

szedłeś do mnie - już bliżej

potem szary kwadrat okna pełen
twarzy zachwytów burz
i tylko drżące palce o parapet
cicho podbijały nadzieję

szedłeś do mnie

ciebie jeszcze nie miałam w oczach
a już w nich kształt dobrej twarzy
i odcień chabru
pamiętam

przyszedłeś tak nagle

czerwiec przepychem kładł się
na alejkach a my pierwszy raz
potknęliśmy się o dotyk

od wtedy wiemy że
zawsze kołysał nas będzie
niepokój

i choć nam nie wolno
gdy ciało do ciała
rzucamy się w siebie
bez asekuracji

"Niespotkanie" - Kinga Kułaga



Jedno Twe spojrzenie - mój uśmiech,
To chwila.
Los się nami bawi, układając pozorne akordy naszych dusz.
Nic nie mówisz, czekam na znak,
Na nasze spotkanie.
Cud się ziścił.
Jesteśmy - TY i JA.
Przykre, ale prawdziwe.
Może inni są przeznaczonymi dla siebie połówkami.


Kinga Kułaga



Mam 18 lat, piszę od kliku miesięcy. Pomaga mi to wyładować się, kiedy coś nie idzie po mojej myśli. Moje wiersze są autobiograficzne, język może nie jest górnolotny, ale przeżycia zawarte w moich wierszach, jak najbardziej prawdziwe. Mam nadzieję, że każdy znajdzie w nich coś dla siebie. Zostałam wyróżniona w Konkursie Literackim organizowanym przez I LO w Kielcach im. St.Żeromskiego. Poza pisaniem kocham muzykę i języki obce. Fascynuje mnie Japonia.

"o niebo spokojniejsza" - Ewa Socha



chciałabym żeby zamiast tysiąca słów było jedno
i żeby nie było poezji. każdy modli się do każdego

zajdziesz w ciążę. pamiętasz ślimaki z plasteliny
albo jak gumową piłkę toczył po plaży. nasze też tak będą
- jak z fusów cedzi. robi dzióbek

pod olszyną naciągnięta na koronki dotykam ziemi
trzeba umieć leżeć i nie pieścić się

między piersiami bębnią wskazówki z palców
nie rozumiem raka
i chyba będę się bała

wytłumacz mi świt może się rozjaśni
moja mała frido kocham cię z dnia na dzień
brzegiem jesteś. lewym i prawym
zależy w którym kierunku przez ciebie idę
żeby nie zwariować czasem warto mieć cycki

napisz mi jeszcze czułe miejsce
i sprowadź deszcz

Ewa Socha



Ur. w 1981 r. Absolwentka Wydziału Chemicznego Politechniki Łódzkiej, obecnie doktorantka tego wydziału. Publikowała w Portrecie; Akancie; Migotania, przejaśnienia; Cegle i PKPzin. W Internecie publikuje jako Rysiek Kluska, Lena Achmatowicz, ewa waits.

4 maj 2009

"Niedokończona rozmowa" - Katarzyna Wieczorek



Schowana pod brzemiennym parasolem
przychodzę znowu porozmawiać.
Z kieszeniami pełnymi miłości po tobie
walcząc o suche źrenice na jutro.

Czas wstydliwie drepcze wokół,
gdzie nic nie jest chwilą poprzednią.
Opowiadam o mojej przyjaciółce,
dziwne ma imię. Samotność.

Pamiętasz?
Uczyłeś mnie gry na gitarze
i jak zaufać bezgranicznie.
Liczyłam mokre wróble pod drzewem,
a ty na moją dłoń na policzku.

Wczoraj ubrałam cię w sen,
wspomnienia, ciepły uśmiech
zawsze miałeś chłodne dłonie
i zamieniłam się w monolog po świt.
Głównie o życiu.

Nie zdążyłam tylko powiedzieć
jak bardzo cię zawsze kochałam

tato.


2009-01-18

Katarzyna Wieczorek


Mam 47 lat, mieszkam od zawsze w Wielkopolsce. Pisanie to dla mnie rodzaj ucieczki od codzienności. Na własny użytek moje bazgrolenie nazywam "zatrzymywaniem chwili w słowach".
Osiągnięcia maleńkie - dwa razy III miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Literackim Jednego Wiersza.
Dużo czytam, lubię przyrodę, jazdę rowerem, trochę fotografuję.

1 maj 2009

"Przez" - Anna Nogaj



tyle miejsc nie moich
niedotknięć półprawd
tu już nic nie znaczy

a ja mam przecież ręce
i szeroko otwarte ramiona
więc prowadź

tam gdzie znajdę się w pełni
dokładnie będę pasować do odbić
do zapachu suszonych bukietów
ułożę zmęczenie w dotykach
wolno wolno
wolności

tak zupełnie za nic
uwalniasz od kajfaszów judaszów piłatów
a ja wspinam się po pocałunkach srebrnikach

do miejsc które mam tak naprawdę
i miejsca mnie mają
do końca