27 sty 2011

"Obiad" - Adrian Witczak

Dla M.




doceniam te tysiące małych czynności
które musisz wykonać starannie licząc minuty
aby kurczak nie stał się płonącą żyrafą

w tych chwilach mieszasz ogień z wodą
a oba żywioły posłusznie zmieniają stany skupienia

nie pozwalasz podglądać kulinarnych tajemnic
wkładasz w rękę zimny kufel i sadzasz w fotelu
a parujący talerz nadlatuje gdy zniknie piana

milczę kiedy nasyceni szukamy pozycji
w której przytuleni będziemy leżeć pół godziny
oddaję ci ciepło
bo twoje zmęczenie ciało
jest wtedy najważniejsze

"Uśpijcie mojego psa" - Michal Horowski



najpierw będzie kąpiel później stylizacja
na kogoś kto zasłużył by trafić do środka
rzecz jasna garnitur i z lekturą w ręku
mogę na was czekać skupiony jak nigdy

będą pocałunki piosenki wzruszenie
czyli to co zwykle przynosi nam wiosna
wielu się pojawi byle tylko dotknąć
moich ust swoimi nim staną się tłuste

mniejsza o czułości tylko psa uśpijcie
niech nie traci czasu na głupie czekanie
teraz jestem sławny to jedyna szansa
by się wreszcie beztrosko i bezkarnie spóźnić

Opinia p. L. Żulińskiego na temat wiersza "200000 mil" - Marcina Pawlickiego





"200000 mil" - Marcin Pawlicki

Czy daleko do Księżyca -
zapytałem o to kiedyś,
wtedy byłem jeszcze mały
i niebieskich ciał nie znałem.
Wnet odpowiedź usłyszałem:
Jakieś... 200000 mil od Ziemi

Więc to będzie moja droga
w głębi duszy pomyślałem,
dowiedziałem się już później,
że na mapie szlaku nie ma.
Żadna trasa nie powstała
Jakieś... 200000 mil od Ziemi

Teraz wiem to już na pewno -
nie jest wcale tak daleko,
jak stwierdzili nieraz mędrcy,
mogę stworzyć własną ścieżkę
z cienia, światła, obojętnie.
Jakieś... 200000 mil od Ziemi

Trzeba zboczyć z Mlecznej Drogi,
meteorów pas przewiązać,
chociaż trzeba się natrudzić
w gwiezdnopylną wpaść zadymkę
do nagrody warto dążyć.
Jakieś... 200000 mil od Ziemi

Jowiszowy włożyć pierścień,
plutonowy krąg otworzyć,
by w zaciszu pól marsowych
spocząć choćby krótką chwilkę.
Wiem wybrałem dłuższą drogę.
Jakieś... 200000 mil od Ziemi

Jeszcze tylko kilka myśli,
lądowanie czas zaczynać,
do wyboru są dwie strony
Nie czekajcie mnie z kolacją,
wieczór spędzę na Księżycu
Jakieś... 200000 mil od Ziemi

Opinia:

Eeee, tam... Katarynka, dla mnie ani nazbyt ciekawa, ani nazbyt zabawna, choć ten wiersz zapewne trzeba czytać jako light-satyryczny, jako taką zabawę w rymowanie... Tu zresztą zły pomysł z tymi dwustoma tysiącami mil, bo gdy je przeczytać, to burzą całą sylabotonikę kolejnych zwrotek i wiersz się w uchu przestaje układać, a ten dysonans wcale dobrze mu nie robi...
My tu jednak zajmujemy się poważniejszymi sprawami poezji; takie wierszyki, jak ten, można sobie pisywać w brulionie dla wprawki warsztatowej, ale żeby od razu je ogłaszać – to jednak za mały pretekst.

Opinia p. L. Żulińskiego na temat wiersza "Pasja" Tomasza Zawadzkiego


"Pasja" - Tomasz Zawadzki


Jeszcze tylko jedna przełęcz

i w dół. Po łańcuchach, możliwe że bezpieczniej.
Gdyby tak każde z osobna. Jednak

udzielą lekcji, jak podawać dłonie.
Zaciskają koniuszki na krawędziach,
skały kruszeją pod stopami.
Na pewno uda im się razem.
Zrzucić plecaki i odpocząć. Pod krzyżem
rozciągają się widoki przebytej drogi,
której końca...
Tak są bliscy jak i dalecy.

Ponoć wszystko mieli dopięte na ostatnią klamrę.
Miała iść przodem badając teren. Po nim widać zmęczenie.
Było zbyt późno, aby dostrzec grań.
Już wcześniej rozchodziły się ścieżki. On pomylił.
Tymczasem drogi.

Czytałem i tu komentowałem niejeden wiersz tego Autora. Są postępy! Narracja poetycka jaśniejsza, bardziej klarowna, sensy bardziej wyraziste itd. Ten wiersz o jakimś dramacie podczas wspinaczki górskiej... I ten dramat tu zaiste zaistniał. Można także ten wiersz czytać „egzystencjalnie”, tzn. tę opowieść przenosić z gór na wyboje naszego życia. Bywało u Pana Zawadzkiego gorzej; jest lepiej.

Opinia p. L. Żulińskiego na temat wiersza „Nocna imaginacja.” - Oli Orzechowskiej



„Nocna imaginacja.” - Ola Orzechowska

Na bezchmurnym nocnym niebie gwiazdy się wesoło złocą.
Taki widok spotkać można tylko bardzo późną nocą.
Wtedy widać konstelacje, które przyświecają z góry.
A nad ranem wszystko znika, kiedy napływają chmury.

Strzelec łapie za swój łuk wymierzając w górę strzały.
Obok jedzie Wielki Wóz, aż okrzyki tam zawrzały.
Księżyc cicho się przygląda kręcąc na około głową.
Nie jest w stanie nic poradzić widząc Pannę zmysłową.
Wąż po niebie wolno sunie wyprzedzając Koziorożca.

Wtem Herkules wyskakuje niczym jakiś mężny łowca.
Przeganiają się Bliźnięta podskakując w rytm wesoło.
A w oddali satelita zatoczyła wielkie koło.
Saturn kręci swym pierścieniem ukazując wszelkie czary.

Wszyscy w koło wykrzykują, wszędzie słychać same gwary.
Wtem kometa poleciała na spotkanie Drodze Mlecznej.
Ominęła Kasjopeję, która siedzi na zawietrznej.
Orion łapie meteory i wyrzuca je w przestrzeni.

Ma już dosyć ich latania, cały czas są pokłóceni.
A Perseusz z Andromedą ciągle śmieją się radośnie.
Podziwiają ruch komety, która lata wciąż ukośnie.
Patrząc w niebo czuję radość, która starcza mi do rana.

Jestem wolna i wypełnia mnie lekkość niesłychana.
Widząc ciemność, czuję bliskich, którzy wciąż pilnują mnie.
Czasem spadająca gwiazda spełnia skryte marzenie.

Opinia:


No, jeszcze jedna sprawna kultywacja formuły sylabotonizmu. Tak, poeta musi mieć ucho na rytm i dobry rym. Tutaj opowiastka o naszym nieboskłonie, znakach Zodiaku itd. Gładka, miła; chyba dwa ostatnie wersy mało udane i w ogóle zbędne. Autorka ma inny problem – z językiem... Są tu niedostatki interpunkcyjne (np. przed imiesłowem współczesnym zawsze stawiamy przecinek), „satelita” to obiekt rodzaju męskiego, a nie żeńskiego, „na około” piszę się łącznie itd. Coś z tego talentu może być, tego jestem pewny, jednak szlifowanie języka – konieczne! Nawiasem mówiąc, widzę tym razem ekspansję wiersza rymowanego na portalu. Czy to dobrze, czy to źle? Ani dobrze, ani źle. Dobry wiersz rymowany jest po prostu dobry; zły wiersz nierymowany, bardziej współczesny – pozostaje złym wierszem. Wolno wszystko – byle dobrze i oryginalnie!

24 sty 2011

"O ramionach " - Adrian Witczak



kiedy dotykam wyraźniej dostrzegam kobietę
moje ręce widzą lepiej niż ułomne oczy

nie muszę moczyć języka ani palca wskazującego w spirytusie
potrafię rozgrzać nagą linię kobiecego kręgosłupa
aby nie pękła jak porcelanowe filiżanki ustawione jedna na drugiej

oddaj mi cały ciężar ostatnich dni
bo ramiona mężczyzny muszą służyć kobiecie
nawet tak chude ramiona jak moje

Adrian Witczak




Adrian Witczak - urodziłem się 4 lipca 1984 roku w Końskich. Mieszkam w Mniowie (ok. 20 km od Kielc). Ukończyłem XI LO w Kielcach w klasie o profilu aktorskim „z kulturą żywego słowa i dramy”. Jestem absolwentem historii na Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach (dyplom 2009). Publikowałem teksty w kieleckim miesięczniku kulturalnym „Teraz”, w czasopiśmie studentów Politechniki Świętokrzyskiej „Studentnik”, miesięczniku grupy artystycznej Aurea Dicta.


16 sty 2011

"mamy jeszcze czas" - Tomasz Zawadzki



w języku, jak i w proksemice, przed intymnością,
poza gwałtem werbalnym istnieje obszar
na wyciągnięcie dłoni. jest za wcześnie
dla ciebie. dla mnie za późno na wyznania
w międzyczasie. spostrzegam dystans indywidualny,
to terytorium, w którym rządzi mowa-
trawa to tylko obietnice. w związku
słów terminy są już określone.

mogę złamać tabu,
zakrzywić przestrzeń-
to proste. zdania
będą podzielone i równoległe. patrz
na równoważniki: tutaj do mnie,
drogi. jest też czas. w nim kwestia i różnica
między nami. lepiej, żeby nie istniał(a).

Opinia p. L.. Żulińskiego na temat wiersza "Konstelacja" - Kingi Kułagi



"Konstelacja" - Kinga Kułaga

Leżąc przy Tobie, lewituję,

Za dotykiem Twojej ręki – niczym czarodziejskiej różdżki, sięgam gwiazd.

Jestem niczym zabłąkane ciało niebieskie otoczone Wszechświatem Twojej miłości.

Tak odmienni, uzupełniamy się nawzajem,

Jestem Twoim lotem w przestworza, podczas gdy Ty moją grawitacją.


Opinia:

Na tym portalu, Drodzy Autorzy, im my, Wasi komentatorzy, bardziej się czepiamy, tym więcej możemy Wam pomóc niż naszym bezkrytycyzmem. Tym razem znowu niczego czepiać się nie będę, bo ten erotyk niezły, ładny, prosto i mądrze napisany. Skorzystam jednak z okazji i kilka słów na temat pisania w wierszach owego „Ty”, „Twój” z dużej litery. W poezji ta duża litera nie ma żadnego uzasadnienie, wiersz nie jest od „uszanowywania” osoby, która w nim gra jakąś rol
ę. „Ty”, „Twój”, „Ciebie” itd. pisane z dużych litera to wyłącznie formuła epistolograficzna; tak piszemy w listach do kogoś, by nasz szacunek podkreślić. Literatura takich ukłonów nie stosuje, nie musi, bo i nasz ukochany / ukochana z erotyku, są w odbiorze nie kimś konkretnym, tylko kimś „każdym” i kimś „wszelkim” dla odbiorcy.

Opinia p. L.. Żulińskiego na temat wiersza „Chwile zwątpienia" - Oli Orzechowskiej



„Chwile zwątpienia" - Ola Orzechowska

A więc mówisz mój aniele, że ten czas dobiega końca.
Pogubiłam się okropnie, gdzie się podział mój obrońca?
Odrzuciłam wszystko drogie, zaniedbałam dalsze losy.
Zaprzeczyłam sama sobie zasłuchana w inne głosy.

Pomyliłam kilka ścieżek, odwiedziłam ślepe drogi.
Opuściłam swą kolejkę i poznałam umysł wrogi.
Ominęłam wiele drzwiczek idąc dalej wprost przed siebie.
Nie widziałam nic w około, nie pomogłam więc w potrzebie.

Przemierzyłam lasy, góry, aby poznać miejsce swoje.
Odwiedziłam wody jezior, lecz to wszystko jest nie moje.
Zapomniałam co to wolność i zakułam się w łańcuchy.
Przeszukałam dawne miejsca, nie odczułam żadnej skruchy.

Biegłam ciągle tak przed siebie, myśli swoje okłamując.
Porzuciłam dawną wiarę, czyny swoje tak hamując.
Zatraciłam się w tej walce i straciłam wszelkie moce.
Pożegnałam światła blaski, teraz bliskie mi są noce.

W puste ściany się wpatruję, swego sensu poszukując.
Wciąż na nowo myśli składam, coraz więcej uzyskując.
I rozumiem swoje błędy, których narobiłam wiele.
Jestem w stanie obłąkania, czuję drgawki na swym ciele.

Pragnę wybić się a amoku, który umysł mój wciąż więzi.
Ciągle toczę w sobie walkę, jestem cała na uwięzi.
Czuję w sobie natłok uczuć, które przepełniają mnie.
Szczęście, radość i cierpnie, wszystko pośród myśli mknie.

Opinia:

Z wierszy tradycyjnych, rymowanych, sylabotonicznych, jakie ostatnio tu komentowałem – ten jest najlepszy. Jasny, klarowny, „czysty”, z prostym przesłaniem, acz „wyposażonym” w ładne obrazy i skojarzenia. Także formuła sylabotonizmu jest tu nienaganna. Autorka „ma ucho” do poezji. Wprawdzie wolałbym wyższy poziom „skomplikowania egzystencjalnego” tego wiersz, no ale się czepiam... Jest OK.


Opinia p. L.. Żulińskiego na temat wiersza "Krótki wiersz o paleniu" - Michała Horowskiego



"Krótki wiersz o paleniu" - Michał Horowski


u Kieślowskiego szlugi trzeba palić szybko
najlepiej bez filtra bo wtedy wystarczy
dosłownie parę sztachnięć i już można gasić
teraz wszystkim się spieszy a mnie nie do końca

wszystko jedno co będzie długo to nie potrwa
szkoda tylko że znowu przegapię najlepsze
gdy opuszczona wajcha zamknie wasze oczy

ja prawie na pewno użyłbym kamienia

Taki sobie wierszyk... Niby o czymś, niby bez błędów, a znowu mało klarowny i mało przekonujący. Tak, Kieślowski lepiej niż Horowski radził sobie z ekspresją swojej sztuki. Wydaje mi się, że ten Autor ma coś do powiedzenia, błądzi jednak w przymulonej formule, która tego nie potrafi dostatecznie jasno, mocno i odkrywczo zwerbalizować.

9 sty 2011

Opinia p. L. Żulińskiego na temat wiersza "Wstydzę się spojrzeć w twarz" - Krzysztofa Kaczorowskiego



"Wstydzę się spojrzeć w twarz" - Krzysztof Kaczorowski

Melancholia odziana w apatii płaszcz,
czyż nie za długo ma u mnie staż ?
Ty z mefistofelowym uśmiechem klaszcz,
ja wstydzę się sobie spojrzeć w twarz.

Wokół głowy sitowie się wijące,
grzęzawisko gwałtem zastrasza,
piekło bezradności we mnie płonące –
znak większy od znaku Jonasza.

Melancholia odziana w apatii płaszcz,
czyż nie za długo ma u mnie staż ?
Ty z mefistofelowym uśmiechem klaszcz,
ja wstydzę się dziecku spojrzeć w twarz.

Dłużej niż Jonasz we wnętrznościach ryby,
po trzech dniach wypluła go na ląd.
Zimny nie jestem, gorący na niby,
każ mnie wypluć, daj naprawić błąd.

Melancholia odziana w apatii płaszcz
za długo ma u mnie staż.
Ty z mefistofelowym uśmiechem klaszcz,
ja wstydzę się żonie spojrzeć w twarz.

Przebacz żono i synu, skrzywdziłem was,
jak trzcina złamana szumię,
wybacz mi Boże, ten faryzejski kwas
– sobie wybaczyć już nie umiem .

Melancholia odziana w apatii płaszcz
za długo już ma u mnie staż.
Ty z mefistofelowym uśmiechem klaszcz,
ja wstydzę się Bogu spojrzeć w twarz.

W wielu smakach razem podane myśli,
i pomieszanie różnych rzeczy.
Ducha otrzeźwienia proszę Cię przyślij,
ratuj Zbawco Synu Człowieczy.

Daj czyste serce, nawrócenie szczere,
abym w sobie prawdą nie sterował,
by mego życia ona była sterem
bym nigdy już słowem nie handlował.

Opinia:



Powtarzam dokładnie to, co napisałem o poprzednim wierszu Pana Kaczorowskiego. Tu na dodatek rymy męskie czynią nieartystyczne spustoszenie. Wiadomo: rym męski jest trudny, trzeba cudu, żeby „pięknie zagrał”, pięknie ułożył się w uchu; autor padł kolejną ofiarą tego niełatwego zadania. Na dodatek prawdy, morały, cała mądrość tego wiersza – jakby raczej naiwne, na szkolnym poziomie. Nie tędy droga. Poezja współczesna ma wyżej postawioną poprzeczkę i formalną, i światopoglądowo-moralizatorską.

Opinia p. L. Żulińksiego na temat wiersza "Wierzę i to przez to, nadaję chwilce sens" - Krzysztofa Kaczorowskiego




"Wierzę i to przez to, nadaję chwilce sens" - Krzysztof Kaczorowski

Szarą wstęgą wielkomiejskiego potoku,
przez tępe fale z połatanych zawirowań,
coś pędzi bezwolnie jak ścieki w rynsztoku –
Część tego myśli, bez słów, bez rozczarowań.

Część inna jad sączy, pożąda bezmyślnie.
Nietrzeźwością swą ubija pianę głupoty.
I bywa, że czasem iskierka zabłyśnie,
lecz za mała by wypaść z tłumu i z hołoty.

Tylko części tej cząstka się zatrzymuje
i z mądrością stawia opór sile ciśnienia.
Odpowiedzialnie, odważnie ryzykuje
dając siebie. Tylko czy? - wierzę, że coś zmienia.

Wierzysz? ktoś zapyta… hm?… to wiara tylko.
Tak to prawda, lecz nie możemy do snu kłaść rzęs,
uciekać przed życiem bo tylko jest chwilką.
Wierzę i to przez to, nadaję chwilce sens.
Radość maj 2010

Opinia:

Formuła wiersza nawet ciekawa. Wiersz tradycyjny, ale jakby też „wyrywający się” poza ugrzecznienie i regularność klasycznej poezji postskamandryckiej, regularnej. Zbyt wiele fraz jednak jakby „prymitywnych”, mało artystycznie „oszlifowanych”, bez dobrego pomysłu na język poetycki. Np. druga strofa od końca – bardzo źle napisana. Innymi słowy: Autor ma coś do powiedzenia, jednak kunszt formy dalece mnie nie zachwyca.

Opinia p. L. Żulinskiego na temat wiersza "Jestem przecież mężczyzną" - Michała Horowskego



"Jestem przecież mężczyzną" - Michał Horowski

istnieje pewna kolejność
mam to gdzieś
przyklejone do drzwi lodówki
dla zachowania świeżości

ocaliłem dzieciaka
później z kilku solidnych metafor
powstał dom a reszta na zewnątrz
dawno już mnie przerosła

to się nazywa ironia
w służbie prastarej tradycji
na szczęście przynajmniej ojciec
podszedł do sprawy poważnie

i tylko jedno drzewo
zmarniało z nadmiaru ciepła


Opinia:

Dociera do mnie ważny temat tego wiersza, wrażliwy, jednak sam tekst oceniam negatywnie. Jest mętny, mało klarowny. Ten sposób ewokowania treści to trochę nazbyt „ciężki” przewód myślowy, nie mający lekkości tej metafory, paraboli, która potrafi stwarzać dobrą poezję. Autor powinien uczyć się jasności, prostoty. Prostota nie oznacza chodzenia na skróty, „prymitywizowania” wiersza, wręcz przeciwnie: dodaje mu mocy i ekspresji. Tu mamy takie łapanie się lewą ręką za prawe ucho...

1 sty 2011

"Jestem przecież mężczyzną" - Michał Horowski



istnieje pewna kolejność
mam to gdzieś
przyklejone do drzwi lodówki
dla zachowania świeżości

ocaliłem dzieciaka
później z kilku solidnych metafor
powstał dom a reszta na zewnątrz
dawno już mnie przerosła

to się nazywa ironia
w służbie prastarej tradycji
na szczęście przynajmniej ojciec
podszedł do sprawy poważnie

i tylko jedno drzewo
zmarniało z nadmiaru ciepła

"Wierzę i to przez to, nadaję chwilce sens" - Krzysztof Kaczorowski




Szarą wstęgą wielkomiejskiego potoku,
przez tępe fale z połatanych zawirowań,
coś pędzi bezwolnie jak ścieki w rynsztoku –
Część tego myśli, bez słów, bez rozczarowań.

Część inna jad sączy, pożąda bezmyślnie.
Nietrzeźwością swą ubija pianę głupoty.
I bywa, że czasem iskierka zabłyśnie,
lecz za mała by wypaść z tłumu i z hołoty.

Tylko części tej cząstka się zatrzymuje
i z mądrością stawia opór sile ciśnienia.
Odpowiedzialnie, odważnie ryzykuje
dając siebie. Tylko czy? - wierzę, że coś zmienia.

Wierzysz? ktoś zapyta… hm?… to wiara tylko.
Tak to prawda, lecz nie możemy do snu kłaść rzęs,
uciekać przed życiem bo tylko jest chwilką.
Wierzę i to przez to, nadaję chwilce sens.



Radość maj 2010

"Wstydzę się spojrzeć w twarz" - Krzysztof Kaczorowski



Melancholia odziana w apatii płaszcz,
czyż nie za długo ma u mnie staż ?
Ty z mefistofelowym uśmiechem klaszcz,
ja wstydzę się sobie spojrzeć w twarz.

Wokół głowy sitowie się wijące,
grzęzawisko gwałtem zastrasza,
piekło bezradności we mnie płonące –
znak większy od znaku Jonasza.

Melancholia odziana w apatii płaszcz,
czyż nie za długo ma u mnie staż ?
Ty z mefistofelowym uśmiechem klaszcz,
ja wstydzę się dziecku spojrzeć w twarz.

Dłużej niż Jonasz we wnętrznościach ryby,
po trzech dniach wypluła go na ląd.
Zimny nie jestem, gorący na niby,
każ mnie wypluć, daj naprawić błąd.

Melancholia odziana w apatii płaszcz
za długo ma u mnie staż.
Ty z mefistofelowym uśmiechem klaszcz,
ja wstydzę się żonie spojrzeć w twarz.

Przebacz żono i synu, skrzywdziłem was,
jak trzcina złamana szumię,
wybacz mi Boże, ten faryzejski kwas
– sobie wybaczyć już nie umiem .

Melancholia odziana w apatii płaszcz
za długo już ma u mnie staż.
Ty z mefistofelowym uśmiechem klaszcz,
ja wstydzę się Bogu spojrzeć w twarz.

W wielu smakach razem podane myśli,
i pomieszanie różnych rzeczy.
Ducha otrzeźwienia proszę Cię przyślij,
ratuj Zbawco Synu Człowieczy.

Daj czyste serce, nawrócenie szczere,
abym w sobie prawdą nie sterował,
by mego życia ona była sterem
bym nigdy już słowem nie handlował.







Blachownia 2003