12 wrz 2010

Opinia p. S. Jurkowskiego na temat wiersza "marzec. częściowe puszczanie lodów"- Arlety Cłapy




"marzec. częściowe puszczanie lodów"- Arleta Cłapa


nielegalnie. zaglądamy pod fałdę wody
by czuć jej intymny zapach, szumy w zgięciu łokcia.

sprawdzamy czy z dna widać księżyc, czy ciało ma brzeg,
gdy myli kroki za polską, aż do zagłębia rury. wódka
zmienia się w mobbera. przelewamy, wróżymy z imion
ulic, rozżarzonych okien, jakby po ich otwarciu
miał wybuchnąć dzień. pod latarnią kiermasz.
w pokutę kac i żona, domagająca się odszkodowania.

może wraz z deszczem wypłynęło niebo, a wodospad
krzyczy, gdzie złamana rzeka, próbuje zawrócić?

Opinia:


Mam wrażenie słowotoku. Autorka coś chce powiedzieć i czyni to w sposób nadmiernie zawoalowany. Wydaje się jej, że im język jest bardziej pokrętny, tym wiersz będzie „mądrzejszy”. A jest dokładnie na odwrót. Bo nie na tym polega gęstość języka. Język jest tworzywem, które trzeba oszlifować i poddać własnemu, poetyckiemu celowi. Mówiąc po ludzku: skupić się bardziej nad tym c o się mówi niż j a k to powiedzieć. Ale jedno i drugie jest ważne. To kwestia autorskiej intuicji, którą trzeba sobie wyrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz