18 mar 2010

"Feniks" - Aleksandra Naumowicz



Ciemny las kłamstw otaczał ofiarę z każdej strony
Ciężkie kroki wiatru odbijały się w jej głowie
Zostawiając co rusz bolesny ślad świadomości przeznaczenia
To właśnie jesienią
Pragnienie oczyszczającego, zimnego deszczu
Pragnienie powrotu i pozostania
Pragnienie powtórzenia i skończenia historii
Pragnienie zatopienia się bezgranicznie w oczach wilka
Pojawiło się
Ponowne umieranie i odradzanie się
Jak cyniczny feniks z popiołu
Bez skrzydeł
Uciekając pomiędzy żołnierzami kłamstw
Potykając się rozpaczliwie o każdy konar nieistotnego mchu
Krzycząc, gdy długie, przewrotne, zagubione wieki temu
Słowa
Odbijały się w umyśle, rozplatając swą pajeczynę
Przypominając i boleśnie splatając w sznur poddaństwa ręce
Jakże przyjemnym jest ból, gdy światło majaczy się na horyzoncie
I cichy pomruk drapieżnika, od którego natura
Uzależniła
Wykrzyczał szeptem marzenia z dna
A ciepły, tak okropnie ciepły, oddech
Wbijał się w złudne serce – za długo
Wilk nie słyszał dzwonów krwi, zagubiony na swej zakurzonej półce
Wiedział do czego dąży, lecz każdy krok zostawiał ślad obojętności
Gryząc dłoń, która karmiła, zostawiał na niej jadowitą ślinę
Wypalającą na czarno skórę
Chcąc, ratując, gwałcąc
Wytapiał nieświadomie, chyba, żelazne wzory
Pośród ciemnego lasu, prostych lecz przerażająco zdeformowanych kłamstw
Ofiara wiedziała
Że on cały czas tam jest

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz