5 sie 2009

"kilka zmyślonych kieleckich historii" - Robert Wieczorek



siadał na przystanku na buczka - nigdy nie mówił
p a d e r e w s k i e g o. dawał dwa złote menelowi
spod monte carlo, zlatywały się gołębie. parzyło
słońce odbijane w dachach banków. spluwał.

był żydem z obcym akcentem, chodził wzdłuż silnicy
obok sphinxa, azteca, przy salonie sukni ślubnych,
barze szybkiej ryby, przy skarlałym żywopłocie
zrozumiał, że pomniki to nie wszystko. wrzucił grosz.

młody miał nóż. nie bał się. inni też się nie bali.
zwykła wojna o flagę, o to, kto pierwszy
stanie na stercie desek. młody poszedł z nożem na miasto,
żółto czerwony chłopiec z placu broni aż po grób.

piękne kobiety i wspaniali mężczyźni cudownie
spędzają czas. idą ulicą sienkiewicza, przechodzą
na plac artystów. w wózkach pchają przyszłość,
z kruchych wafelków ścieka woda śmietankowa.

miasta nanoszą się w nadrzecznych zatokach,
oblepiają mułem drzewa wokół wzgórz. miasta
tak łatwo mogą znów stać się pustką zastygłą
w kilku przesadnie dopieszczanych skorupach.

nad wszystkim latawiec jak płetwa rekina
tnie niebo na miejsca i czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz