31 sty 2009

Zmora


I

kruczoczarny diabeł chwyta za dłoń
splata się w nocnych spacerach
ciele jędrnym udach piersiach
czystej bieliźnie na opalonej nagości
rozkłada nieprzyzwoitą ofertę zdrady

odmawiam choć macki pulsują w głowie
oczy patrzą w oczy rwą zmysły

talizman palca się rozpala
rozlewając kośćmi po ciele
głuszy niezdrowe impulsy
wierność ssie od żołądka
rozpisując się pomiędzy zmarszczkami
spoconego od wrażeń czoła

ta seksualność nie pochodzi od Boga
namiętność przyjemnie mami

nie znam jej nie znam twarzy

diabeł godzi w wyznawaną wiarę
chcąc zdusić zasłużone spełnienie

II

śpi suka psiego gatunku
a ja boję się zsunąć w głębiny jaźnie
poddać grzesznej naturze
wygrawerowanej przez gada
pod edeńskim drzewem

III

pragnieniem zakreślam dwa kręgi
wokół kończyn zaplecionego węzła
wiary i nieskończoności

głosy podpowiadają że wraca
przy otwartych powiekach
czuję cień na kręgach krzyża

IV

czar pryśnie i zostanie gnijące ścierwo

26 sty. 2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz