zmęczony życiem przegrywam w przedbiegach
wyrywam serce z klatki cudzych przeżyć
i skrywam się przed światem
jak oczy w których zgasł ostatni blask rozumu
mój wszechświat zamknięty w dwu dłoniach
jak pisklę wydobyte z gniazda po stracie matki
które dorasta szamocze się
a mimo to nadal nie potrafi się uwolnić
cisza
zrywam się do ucieczki na przetrąconych nogach
w osmolonych skrzydłach furkocze wiatr
przeskakuję nad dniem roztrzaskanym o posadzkę
głuchy jęk-szmer nie kaleczy uszu stóp kolan
cisza rozrasta się
pajęcze macki tworzą sieć
głosu nie dobędę nie uniosę rąk
z ołowiu
jeśli to starość to już chcę umierać
złożę głowę jak kamień na poduszkę dni
samotność jest kreacją strach ją przymierzać
za oknem
grad niszczy ogród
nie zauważyłem
krzew zapłonął
nie wiem dokąd idę
gubię drogę po drodze tracę z oczu cel
zapominam że
to ziarno posiane przed wiekiem
i zawsze o nie ktoś dba
jestem człowiekiem
i wciąż można inaczej
14 sty 2012
"Bóg pamięta" - Łukasz Rajmund Krawczyński
Opinia p. L. Żulińskiego na temat wiersza "chmury w dłoniach" - Beaty Więckiewicz
"chmury w dłoniach" - Beata Więckiewicz
w lekkich barwach behery pokryte
gdy zachłyśniesz się mówić nie sposób
szedł obrzeżem wiechliny przybitej
z głową w chmurach uśmiechem do losu
chłodził nogi krył cień w wołosatem
kaczkom rzucał desery z kamieni
tam gdzie góry zmieniały swą szatę
żegnał wzgórza snuł cicho po ziemi
wpinał iskry w marmurki wetlińskiej
złotych włosów marzenia na stokach
chciał się wdrapać na plecy caryńskiej
zniósł się lekko z czerenin w obłokach
powlekł malarz swój pejzaż złocisty
w kępkach trawy przelewa się woda
mgła osiada w wzniesieniach sen bliski
odpoczynkiem pieśń ulgi do boga
OPINIA:
Opinia p. S. Jurkowskiego na temat wiersza "chmury w dłoniach" - Beaty Więckiewicz
"chmury w dłoniach" - Beata Więckiewicz
w lekkich barwach behery pokryte
gdy zachłyśniesz się mówić nie sposób
szedł obrzeżem wiechliny przybitej
z głową w chmurach uśmiechem do losu
chłodził nogi krył cień w wołosatem
kaczkom rzucał desery z kamieni
tam gdzie góry zmieniały swą szatę
żegnał wzgórza snuł cicho po ziemi
wpinał iskry w marmurki wetlińskiej
złotych włosów marzenia na stokach
chciał się wdrapać na plecy caryńskiej
zniósł się lekko z czerenin w obłokach
powlekł malarz swój pejzaż złocisty
w kępkach trawy przelewa się woda
mgła osiada w wzniesieniach sen bliski
odpoczynkiem pieśń ulgi do boga
OPINIA:
Stefan Jurkowski
"Jak noc, jak krew" - Łukasz Rajmund Krawczyński
on przyszedł z niedaleka
ona jest tuż zza miedzy
uścisnęli dłonie
przypieczętowali pocałunkiem
było południe
tak mówią
słońce leżało na wznak
ręce łamały się tłumnie
to harmonia rozłupywała głowę o bruk
wydając fałszywe dźwięki
umierać przyszło młodo
zamknięto od środka drzwi
nie nadszedłeś
wciąż nie nadchodzisz
choć chyba dawno nadszedł czas
życie to biegnie to płynie
serce przystaje jak zając pośrodku pól
żołądek wywija oberki w rytm bębna
bum bum rach trach ciach
bum bum rach trach ciach
oczy zamknięte to mało
wrzawa rwie wściekle słuch
harmider
…………………….
bum bum rach trach ciach
on nie jest stąd ona jest tu tylko przejazdem
spotkali się
ona czarna jak noc
on czerwony jak krew
"Jesiony" - Łukasz Rajmund Krawczyński
Przemierzyłem
puste przestrzenie,
ukołysane wiarą w siebie,
zawieszone firankami u otwartego okna,
podrywane przeciągami.
Zaszedłem w nieznane tereny.
Gąszcze przeczesałem jak włosy ręką.
Spotkałem zwierzę, które chciało mnie zjeść.
Klęknąłem w rzepaku,
posypałem głowę jesionem.
Byłem w lesie.
Dopadło mnie gdzieś na zakręcie.
Strach skoczył na kark i przygwoździł.
Uciekłem.
Zastało mnie w zaułku
Zwaliło z nóg. Chwyciło.
Miało mnie. Gwałtownie. Przez chwilę.
Połamane paznokcie krwawo milczą o zemście.