14 maj 2011

"Karty" - Justyna WYsocka


Dzisiaj znowu miała jechać do szpitala na chemię. Ostatnio często zastanawiała się, po co to wszystko? Po co przedłuża swoje życie skoro i tak jest ono najgorszej jakości? Praktycznie mieszkała w szpitalu, wszyscy z personelu znali jej imię, co było dowodem jej częstego przebywania w miejscu, tak bardzo przez siebie znienawidzonym. Nie chodziła na randki, dyskoteki, do kina. Nigdzie. Tak naprawdę nie prowadziła życia normalnej nastolatki, bo nią nie była. Ale zadając sobie te pytania przypominała sobie o Radku. On miał to szczęście i nie miał nowotworu złośliwego i wszystkich możliwych przerzutów. Miał zwykłego tętniaka. Przy raku to wygląda jak katar przy anginie. Czekał już miesiąc na operację i często pojawiał się w szpitalu, jednak datę wyznaczyli mu już za kilka dni.

- Jak się czujesz?- Pogłaskała ją mama czule po policzku. Widziała, że chemia była dla Kasi ciężka do zniesienia. Jak zawsze, tak i tym razem nie obyło się bez konwulsji. Nim zdążyła odpowiedzieć do sali weszła pielęgniarka przyprowadzając ze sobą Radka.

- Jak się czujesz, kochanie?- Zapytała kładąc dłoń na jej czole- Masz gorączkę. Zaraz zawołam lekarza. Powiedziała, po czym wyszła razem z mamą dziewczyny.

- Wyglądasz fatalnie Kate- Radek usiadł w nogach łóżka. Zawsze zwracał się do niej w zagranicznej wersji imienia Katarzyna.

- Twoja szczerość jest powalająca- ledwo, co powiedziała te słowa, pochyliła głowę nad miską i zwymiotowała wodą. Chłopak podszedł do niej i gładził delikatnie po plecach chcąc ulżyć cierpieniu swojej przyjaciółki. Początkowo Kate nie lubiła, gdy Radek był w pobliżu podczas jej chemii. Wolała, żeby nikt jej nie widział w takim stanie, ale gdy nie odpuszczał zaczęła się przyzwyczajać, aż w końcu pragnęła jego obecności.

W chwili, gdy miała mu wyznać swoją wdzięczność do sali wszedł lekarz przyglądając się jej ze zmartwieniem. Wiedział, że śmierć w jej przypadku jest nie unikniona, zadawał sobie natomiast pytanie: kiedy? Chcąc zamaskować swoje smutne myśli przywołał na twarz sztuczny, wyćwiczony uśmiech lekarski.

- Doszły mnie słuchy, że moja ulubienica ma gorączkę- włożył jej urządzenie do ucha i po chwili wyjął sprawdzając temperaturę.- Rzeczywiście, masz stan podgorączkowy, ale nie przejmuj się tym, to jest jeden z elementów chemii. Organizm tak reaguje na podawanie tego leku. Uśmiechnął się do młodych i spojrzał na zegarek.

- Jeszcze troszkę się pomęczysz i będziesz wolna, Kasiu. Skinął głową na odchodnym i wyszedł.

Czas szybko jej mijał z Radkiem. Chłopak zawsze umiał ją rozbawić i zająć czas wtedy, gdy tego potrzebowała. Był jedyną osoba, która patrzyła na nią bez litości i współczucia. Nawet jej mama, choć starała się to ukryć patrzyła na nią ze strachem. Gdy jej żołądek się uspokoił i nie miała już żadnych odruchów wymiotnych wyszła ze szpitala u boku Radka, podparta na ramieniu swej rodzicielki.

Podczas ostatnich dwunastu miesięcy Radek stał się dla mamy Kasi, niczym syn. Cieszyła się, że jej córka ma kogoś, z kim może porozmawiać i nie czuć się skrępowana swoim wyglądem a szczególnie brakiem włosów. Gdy wypadły, przeżyła załamanie, z którego wyszła dzięki niemu. Jakże było wszystkich zdziwienie, gdy pokazał się w ogolonej głowie. Kasia wyśmiała go, ale w głębi była zadowolona, że zrobił to dla niej. Natomiast Dorota- mama Kasi nie mogła wyjść z podziwu dla Radka. Dla niej to było coś więcej niż obcięcie włosów, to była oznaka solidarności z jej dzieckiem.

- Kate.- Przerwał ciszę Radek- Co powiesz na kino jutro? Tylko się nie migaj, już ja cię znam.- Posłał jej chytry uśmieszek.

Kasia się wahała. Nie lubiła przebywać między ludźmi, ponieważ nie znosiła ciekawskich spojrzeń posyłanych pod jej adres.

- Dobrze- Powiedziała zdziwiona, swoją uległością. Nie była sama, ponieważ Radek i Dorota zareagowali podobnie.

- To wpadnę po ciebie o dwudziestej ok.?

- Zgoda- uśmiechnęła się i wsiadła do samochodu zamykając za sobą drzwi.

Nie ubierała się specjalnie szykownie, bo wychodziła z założenia, że co by nie włożyła, brak włosów wszystko psuje. Radek zjawił się punktualnie. Kate nie czuła się najlepiej po wcześniejszej chemii, ale przysięgła sobie, że dziś nie będzie mowy o chorobie. Choć na jeden dzień zamieni się w nastolatkę bez problemów. Zwykłą dziewczynę.

- Ładną masz chustkę- skompelentował Radek nakrycie głowy Kasi.

- Przynajmniej nie odstrasza ludzi jak inne- zaśmiała się przypominając swoje chustki w czaszki.- A tak w ogóle to, na co idziemy?

- Zobaczysz- uśmiechnął się i podał jej rękę dodając tym samym otuchy.

Po kupieniu biletów i popcornu, Radek zaprowadził ją na salę kinową. Usiedli na końcu zgodnie z prośbą Kasi i oglądali film z zaciekawieniem. Dla niej to było coś więcej niż zwykły film, to było złudzenie normalnego życia, za którym tak bardzo tęskniła, a którego już nigdy mieć nie miała. Rzadko się uśmiechała, a jak już to robiła to zawsze gdzieś tam, na dnie czaił się smutek, który zawsze wygrywał. Ale nie tym razem. Chłopak mógł się domyślać, co czuje dziewczyna i dlaczego tak zwyczajna rzecz jak wyjście do kina, sprawiła, że jej twarz się rozjaśniła. Przyrzekł sobie, że od tej pory będzie częściej z nią wychodził, bo mimo tego, że tak unika ludzi potrzebne jej towarzystwo. Po filmie chciał ją zabrać gdzieś jeszcze, ale zdecydował się jej nie przemęczać, bo widział, mimo jej zapewnień, że wszystko w porządku, iż jest już zmęczona. Odprowadził ją do domu, oddając w ręce rodziców dziewczyny. Na pożegnanie powiedział jeszcze, że nazajutrz ma operację i wycinają mu tętniaka.

W szpitalu jadąc na salę operacyjną zastał na korytarzu Kate. Ledwo, co mogła usiedzieć na krześle. Była bledsza i jakby bardziej zmęczona niż poprzedniego dnia.

- Nie dość ci szpitali, co Kate?- Zażartował. Podeszła do jego łóżka na chwiejnych nogach.

- Ty zawsze jesteś ze mną, gdy ja mam chemię, wiec się odwdzięczam- uśmiechnęła się, ale widać było, że sprawiło jej to trochę trudu. Była bardzo osłabiona.

- Hej- złapał ją za rękę w uspokajającym geście- to tylko tętniak, nic mi nie będzie, wytną mi go i będę jak nowy.

- Przepraszam, po prostu to, co innego jak się czeka. To zawsze ja jestem tą, na którą wszyscy czekają. Zaśmiał się cicho.

- Choć raz możemy się zamienić rolami. No już, nie denerwuj się. Nic mi nie będzie. Za to ty wyglądasz nie najlepiej. Powinnaś odpocząć.- Ścisnął mocniej jej dłoń i puścił.- Czekaj tu na mnie.- Ostatnie słowa wypowiedział poważnie.

- Zaczekam- szepnęła.

Posłał jej ostatni uśmiech i zniknął za drzwiami wraz z pielęgniarką.

Operacja Radka minęła bez żadnych komplikacji, natomiast po jego zbudzeniu wszystko się zmieniło, miało być szczęście, a były łzy. Gdy otworzył oczy ukazał mu się rozmyty obraz mamy. Potem do jego uszu dotarł dziwny dźwięk. Szloch. Zamrugał kilkakrotnie by pozbyć się mgły z oczu i spojrzał na poczerwienioną od płaczu twarz matki.

- Mamo? Co się dzieję?- Zapytał niespokojnie. Chciał się podnieść, ale był zbyt słaby.

- Widzisz synku, gdy cię operowali, stan Kasi się pogorszył… Miała krwotok wewnętrzny. Lekarze próbowali wszystkiego, ale… Ona… ona nie żyje. Już nie cierpi.

- Ale… ale obiecała. Obiecała mi, że na mnie zaczeka!- Krzyknął w rozpaczy.- To nie tak miało być! Nawet się z nią nie pożegnałem.

Łzy wściekłości spłynęły po jego policzku. Mama chłopaka przytuliła go mocno do swej piersi

- Wiem synku, wiem. Ale Kasi jest lepiej tam gdzie jest. Nie czuje bólu, przecież nie chciałbyś żeby cierpiała.

- Ale to boli mamo, to tak strasznie boli.

Oboje siedzieli długo obejmując się i pocieszając swoja obecnością.

- Nie chcę jej zapomnieć- powiedział drżącym od kotłujących się w nim emocji głosem.

- Nie zapomnisz, Kasia … była osobą, której się nie da zapomnieć. Była wspaniała.

- Będę za nią tęsknił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz