27 paź 2010

'Po szklanym kloszem" - Maria Kryńska-Szostak


“Stopy zdają się mówić:
Doszłyśmy dotąd, to już kres.”(Krawędź, S.Plath)

“Jaki smak będą mieć wigilijne róże?
Pszczoły wzlatują. Wyczuwają wiosnę.”
(Przezimowanie, S.Plath)


Może niebo mnie wypełni - stanę się błękitem. Pszczoły
zwinięte w rój runą na mnie i we mnie, obnażą mnie
do szpiku kości. Będziesz potem szukał długo -nie rozpoznasz,
nawet jednego słowa, nawet jednej obumarłej części.

Jeszcze walczy o mnie mój zagon cebuli, jabłonie,
siedemdziesiąt jeden na jedną, zabieram im owoc jak swój.
Powalam drzewa miłością, po której milczenie. Cmentarz
rozrasta się we mnie ciszą, do nieprzytomności.

Trawa wbija się w stopy zawsze, wyzierając na wylot.
Nie mam jej tego za złe, niech robi co chce.
Przywykłam do bólu. Ścianie oddaję czerwień, kolor
mego serca, przecież go porzucę. Położę się. Zasnę.

Jeśli nie potknę się o Krawędź w tym szalonym pędzie,
przetrwam. Przezimuję. Zrzucę szaty żałobne. Cis dostojnie się nagnie
mojej smukłej skórze. Księżyc udzieli ślubu obrączce w welonie.
Ja zasiądę do miodu, spojrzę kocim okiem, więc to był raz trzeci.

Maria Kryńska-Szostak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz