22 cze 2010

Opinia p. L. Żulińskiego na teat wiersza - "Może ostatni…" Izabeli Paluch





Wbiła się w moją bladą twarz
Bezimienna
Ostra jak szkło
By wyssać tę ociupinę
Egoizmu
Utożsamiającego wśród tłumów
Zatruć moje szare oczy
Znam ją?
Czymże jest ta drzazga
Z cierpienia i śmierci?
Dlaczego ja?
Jest przecież wiele
Różowych policzków
We mnie się wbiło…podle
Rani…
Chcę żyć nie otwierając
Papierowych powiek
Bronie się Twoją miłością
Miotam bólu
Lodowe łzy
Zastygają w bezruchu
Ileż można…walczyć?
Po co budzić nowy dzień?
Leżę na białych płótnach
Codziennie chcąc wygrać życie
Ale wielka kumulacja
Znów padła obok
Codziennie czekam z głową
Wbitą w szybę mojego pragnienia
Słońce wesołe kiedyś jak psiak
Teraz igłą mi oczy przeszywa
Może ostatni raz zajaśniało dzisiaj
By ostatnią kroplą mozołu
Tę historię opisać…
Zanim zamknę wszystkie słowa
W zastygłym sercu…

Opinia:

Wiersz o egzystencjalnym niepokoju, o „drzazdze”, która siedzi w każdym z nas, a poetę czyni poetą lub „histerykiem istnienia”. Ta „histeria” właśnie podoba mi się tu najmniej; innymi słowy wiersz wydaje mi się przeegzaltowany. „Miotanie łez”, rozpacz – niestety abstrakcyjna, bo tak naprawdę nie znamy jej powodu... Równocześnie widzę tu talent autorski, predyspozycje twórcze; nie mam zamiaru „dołować” autorki, nie mam powodu – jednak ten tekst nazbyt niepowściągliwy, a emocje zwolnione ze smyczy rozbiegły się na manowce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz