18 sty 2010

Opinia p. Izabeli Fietkiewicz-Paszek na temat wiersza Marty Kos - "Miłość"


Otworzyłam drzwi i pobiegłam.

Czekam, wierzę,
żywię nadzieję.

Nigdy nie byłam całym światem,
bo to nierealne.
Nigdy nie błysnęłam, jak gwiazdka,
trzymam się z dala od świateł.
Nikt mnie nigdy nie odnalazł,
bo nie zaginęłam.
Nie spadłam nikomu z nieba
- nigdy nie latałam.
Nie byłam niczyim natchnieniem,
nie we mnie tchnienie Muzy.
Nie byłam snem, skrytym marzeniem,
bo nikt nie spał, gdy noc zapadła.
Nikt nie złapał mnie za rękę,
gdy sięgałam z stronę klamki.
Nikt nie czuł tęsknoty,
kiedy odeszłam bez pożegnania.

Oparła pani cały wiersz na „mantrycznym” ‘nie’, czytelnik dowiaduje się o peelu: kim / gdzie / z kim / jaki n i e był. Wiersz oparty na wyliczance to nie jest dobry pomysł, a oparty na takiej negatywnej wyliczance – tym bardziej. Bardzo dosłownie pani pisze, dopowiadając, nie ufając czytelnikowi, że sam potrafi wnioski wyciągać, np. „Nigdy nie byłam całym światem, bo to nierealne.” – naprawdę bez owego „bo” wiadomo, że nierealne. „Nie byłam niczyim natchnieniem, nie we mnie tchnienie Muzy.” Czy drugi wers coś wnosi? Itd. itp. Klisze, wydeptane ścieżki skojarzeń, utarte zwroty – proszę szukać własnego wyrazu, na pewno jest:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz