29 lis 2009

Opinia p. Piotra Kaczorowskiego do wiersza Marty Kos - "Znieczulica"





Zawiązuję pętlę na swojej szyi

za wygraną wojnę
za nieprzyznaną rentę
za kwilenie pod śmietnikiem.

Zaciskam węzeł

za to, że nie zadzwoniłaś
za to, że ominąłeś
za to, że odwróciliście wzrok.

Spisuję na kartce ostatnie słowa

bo byłeś chciwy
bo ci się śpieszyło
bo nie miałaś drobnych.

Staję na stołku i naciągam sznur

bo to was nie dotyczy
bo sam jeden nic nie zdziałasz
bo nie byłaś świadoma.

Zeskakuję.
Kartkę mam w butonierce.

Tragedia! Dlaczego nikt nie pomógł?!
Jest kartka. Pożegnanie?

"Odłóż skąd wziąłeś.
I tak cię to nie obchodzi."

Jest w tym wierszu wiele z literatury, choć jest bardzo tragiczny, raczej tragiczny z powodu braku wyjścia. A „wyjście” może być postrzegane na wiele sposobów, może to być po prostu wyjście na miasto, jeśli nie do kawiarni, na kawę, to przynajmniej na spacer, aby zobaczyć innych ludzi, oprócz siebie samego. Każda literatura jest niejako lustrem, i najczęściej pisząc przeglądamy się jakby w naszym wewnętrznym lustrze, choć najczęściej to co widzimy w lustrze nie jest obiektywne, a jedynie jest odbiciem tego co najczęściej narusza nasze własne granice intymności bądź poczucia dobrego smaku. Nawiążę jeszcze do innego „wyjścia”. Wyjście z prahistorii może być wyjściem z Egiptu narodu wybranego, co wpajał nam Słowacki, że jesteśmy mesjanistami Europy, zresztą którego rok obchodzimy w tym roku. Wyjście może być również jeszcze inne, bardziej aktualne, bardziej na czasie, bardziej polityczne, ponieważ polityka otacza nas wszystkich, a co dotyczy naszych rodziców. Aktualnie w pewnego rodzaju kulturze funkcjonuje określenie ‘coming out’ dla określenie innych orientacji, i jest najczęściej mylone z próbą wyjścia z zaklętego kręgu bycia stygmatykiem homo sovietius. Jeśli nie nasi rodzice, to w mediach, w polityce, na wyższych szczeblach, jesteśmy właśnie otoczeni tym stygmatem i niewiele możemy na to poradzić, po prostu musimy iść drogą, tak pięknie nazwaną polskimi drogami. Odnośnie samego wiersza. Pojawia się tutaj motyw pętli i wojny na samym początku. Marek Hłasko na samym początku swojej drogi napisał opowiadanie „Pętla”, które opowiada o czasach tuż po wojnie, swoją drogą warto wspomnieć, że po wojnie ludzie raczej nie wchodzili w związki małżeńskie, a raczej żyli ze sobą na przysłowiową wiarę (wtedy nową wiarę), co można się dowiedzieć między innymi z książki „Zniewolony umysł” Czesława Miłosza. Również nawiążę do Sienkiewicza i pętli, na której miał być powieszony Zbyszko, wtedy podbiegła do niego jego ukochana i krzyknęła „Mój ci on, mój ci on”, i Zbyszko uratował się od śmierci. Nie rozumiem co oznacza, wygrana wojna, Polska w zasadzie nie wygrała wojny, Polska przegrała wojnę, a zwycięzcą jak zawsze okazała się Rosja, być może dlatego, że nie przymierzała cudzych gęb, jak śpiewał Jacek Kaczmarski. Do wyrażania „zaciskam węzeł”, nawiążę z chińskiego filozofa Lao Tzu, który pisał „blunt the sharpness, untangle the knots”, czyli zmiękcz ostrość i rozwiąż węzły, co można rozumieć jako węzeł gordyjski codziennego życia. „Spisuję na kartce ostatnie słowa” może oznaczać testament, choć w tym sensie bardziej pasuje Stary i Nowy Testament, który jest źródłem siły i mądrości dla każdego katolika, a dla poetów i pisarzy źródłem niewyczerpanej inspiracji. Nawiążę jeszcze do słowa „Zeskakuję”, jest ono bardzo Polskie i nawiązuje do współczesnej Polski. Mówi się, że Lech Wałęsa przeskoczył płot dzielący stocznię od Polski. Wyrażenie „Jest kartka. Pożegnanie?” jest również bardzo polityczne. Wydaje mi się, że autor funkcjonuje w świecie, w którym mówi się o polityce i współczesnej, Nowej Polsce. Karta jest najczęściej biała i nie zapisana, jest otwartą przestrzenią, na której można stworzyć własny świat, choćby przez napisane wiersza, natomiast „pożegnanie” może oznaczać pożegnanie starego świata, starej Polski. Uważam, że wiersz nie jest wierszem czystym, bardziej jest rozważaniem filozoficzno-politologicznym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz