1 mar 2009

Relikt III (spełniony)


Przeglądałem dziś kredki, którymi ryłem autografy w twarzach.
Bezbarwna, przymglona, w kolorze zdradzonych ucieczek,
malinowa, niespełniona o smaku tabaki, uznana, niewskazana,
z kawą, z sokiem młodej macicy i... Rubinowa o woni testamentu.

Ta sama którą rozpoczynałem pierwszy tekst
i zamykałem pointę wyliczanki rozsypanej po Polsce.
Nabrzmiała lirycznym nasieniem.
Budząca ze snu Młodego Boga,
którego z ust kwiaty spłyną na nagrobną tablicę
wieńczącą dorobek tworzenia
i który będzie tego dorobku wersem kolejnym.

Relikt zdjęty z ołtarza, któremu się modliłem,
szlajając się czarnymi wstęgami, zdobionymi śniegiem i deszczem;
ocierając ramionami portale nowych nadziei i halucynacji.

Ten któremu oddam władzę zwierciadeł, by mógł wtopić je
w sęki doświadczeń matki, ukryte pod fundamentem żeber.
Poniżej, niżej - gdzie wino, chleb, religia na jutro i na zawsze.

26 lut 09

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz