Okaż mi swoją miłość, Ty Który Jesteś Bogiem.
Błagam, okaż swoją litość dla mnie nędzarza.
Pragnę być Twoim przyjacielem, nie chcę być
wrogiem,
mam nadzieję jaką miały siostry łazarza.
Panie już cuchnę, wiele długich lat leżę w
grobie.
W grobie pychy, egotyzmu i hipokryzji.
Chciałem udowadniać, że jestem kimś, innym,
sobie,
już nie żyję – dla życia swego nie mam wizji.
O gdybyś Panie się nie spóźnił, o gdybyś tu
był,
na pewno bym nie umarł w tej walki ferworze.
Wiem nieraz pukałeś, jam w swej głuchocie
Panie tkwił,
widzę jeszcze szansę – Tyś zmartwychwstaniem
Boże.
Powiedziałeś, że ujrzy chwałę ten kto
uwierzy.
Zapłakałeś… Rozkaż Panie odsunąć kamień.
Każ wyjść... każ rozwiązać... daj wolności
powiew świeży,
grób wegetacji w owocne życie weź zamień.
Blachownia 2003
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz