Nie płacz
w liście – napisał słynny poeta.
Zatem
zero płaczu,
choć
życie znowu kopnęło.
Bóg
zamknął i okno, przytrzaskując gliniane palce…
Tatko
wrócił późno, gdy już zasnąłem
znużony
długim czekaniem.
Od lat
nie cieszy mnie ubieranie choinki,
ale nigdy
nie robiłem tego sam – dziękuję, tato…
Nadal
utrzymujesz, że jesień jest,
a
tymczasem i zima zmyła się zza okna.
Święta
minęły i niepotrzebna już choinka.
Zbieram
melancholię jak śmietankę znad mleka.
Wyrzucę
przez okno choinkę
i
wywędruję przez Paryż na Krym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz