Mówią mi, że nawet w niewolniczych podwórzach
to zawsze ostatni, zawsze najgłębszy przyczółek nocy,
Cayetanie, że diabły się schylają nad moim posłaniem,
a ja trzymam w nim klątwy, bluźnierstwa, nieznane
wersety – języki ciemne jak ciała dobrych matek.
Doktorzy nie mogli być łaskawi, a dla wątłej anatomii
ich bolesna medycyna równa z szamańskimi majakami:
rany wokół kostki – amulety z rozgrzanej rtęci, które
pomogą wypędzić ze mnie szatany. Więc już nie chcę
złych aptekarzy - ty jesteś najczulszy cyrulik i gdy będę
wyziębiać kolana na posadzkach świątyń, żadne demony
nie wygną się z obrazów do moich spódnic; będę doskonała
jak twoje modlitwy (choć wiem, że pełne ciężkich pokut),
mam przecież jeszcze tę resztkę świętości – Matki Boskiej
od rudych włosów.
Trochę mądrych słów a w dodatku takich które zmuszają do myślenia. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję za czytanie i przemyślenia, bardzo jest mi miło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Iga Reczyńska