"PIEKŁO" - Małgorzata Zmarlak
Tak więc nie było tam ognia
Jak wszyscy myśleli
Szatkującego przestrzeń
Na kręgi
Nie było grzeszników
Ani świętych
Pokutujących za niewinność
Nawet tamtejsza rzeka
To nic więcej jak rzeka
Pytasz zatem co było
Zwykłe popołudnie
Winogrona dojrzewały za oknem
W roztopionym maśle grzęzła mucha
Pamiętam też że rozciąłem sobie palec
O jeszcze tępy nóż
-Naostrz go - powiedziała przed wyjściem
Potem był telefon
I garść ziemi
W której musiałem zmieścić
To czego nie zdążyłem dać inaczej
Ścieżka też była zwykła
Skrojona na miarę
Zwężona do jednych ramion
I pomniejszona o jutro
Komentarz: Stefan Jurkowski: Bardzo dużo dopowiedzeń, np. „szatkującego przestrzeń na kręgi”, „pokutujących za niewinność”. Narracja dosyć ciekawa kończy się na „rozcięciu palca”. Dalej wszystko się rozmywa. Bo co miało się zmieścić, czego nie zdążył dać inaczej? Jak właściwie miał dać? Skąd wzięła się ścieżka, na czyją miarę skrojona, zwężona do jakich ramion? Autorka zapewne to wie, ale czytelnik obcując z tekstem staje wobec zagadki, i nie jest to zagadka intelektualna lecz wynikająca z braku wyobraźni i elementarnych umiejętności stopniowania napięcia ze strony Autorki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz