Smutna to pora dla tych dwojga w naturze,
gdy wiatr jemu liście nagle z korony zdejmuje
na jej twarz, choć młodą, słońcem wysuszoną.
Stoją.
On rozpostarty- mocno trzyma się przez lata,
ona trochę starsza- nie wie jak poczęta -
jest jego podporą, z którą zrósł się kiedyś.
On pęka,
gdy piorun go trafia nisko pod gałęzią,
tam gdzie kiedyś ktoś serce nożykiem wydziergał.
Padł u jej stóp. Spłonął.
Pozostał tylko pień, którego czasem niebo zrosi deszczem.
Lecz czas leczy rany, ...wolniej organiczne.
Teraz w sercach zima.
Dla niej przyjdzie wiosna, zakwitnie potomstwo
z żołędzia, którego zasadził w niej przed śmiercią.
24 sty 2010
"Zmierzch" - Tonasz Zawadzki
Kategoria:
Tomasz Zawadzki
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz