autobus kołysze jako ostatni z pospiesznych.
ziewanie rozprzestrzenia się drogą łańcuchową
i nie pomaga zimny kompres szyb. wszystko zapomnę
na ostatnim przystanku. widoki mnożą się, wcięta talia
suminy na zakolu i rozebrana tama. za ulicówką
jarmark, każdy potyka się o ten sam kamień, strużyny
z całego roku spływają nurtem. ciągniemy los
o lepszą porcję, gdybyśmy znali zakończenie, byłoby łatwiej?
wiatr trzaska wierzejami, świt szarpie za ramię. chrypka
wydobywa się spod fałd śniegu, gdy naciskam butami.
6 sie 2009
"przemierzając odcinki. strefa podmiejska" - Arleta Cłapa
Kategoria:
Arleta Cłapa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"ziewanie rozprzestrzenia się drogą łańcuchową"
OdpowiedzUsuń- to ładne jest. Przypomniało mi sławną "Barykadę" Joanny Treder i wers: "Psychoza się przenosi tylko drogą płciową." Ale to już inny pułap, świat i poezja (rodzona w spazmatycznym, delirycznym tańcu).
Ładne-wyszukane metafory, ale (jak na mój gust) zbyt delikatna pointa. Brakuje mi dziórki, do której ów wiersz jest kluczem. Lubię odnajdywać w poezji białego króliczka, za którym mam gdzie podążać.