"cedrowy krzyż" - Małgorzata Południak
ptak upojony whisky śpi,
mówię do niego: dotknij.
zalepia mi usta lodem.
nie mam nic z Joanny d'Arc,
nie musi przychylać nieba,
zauważać w drobiazgach.
ćwiczę,
ręce w górę, w dół.
montuję w sobie trumnę
na wszystkie zwłoki,
tkwią na dnie:
kobiety, dziewczęta bez twarzy,
nagie; upokorzone wykrzykują
to nie tak, to nie tak.
Zeskrobię je z siebie.
dumne oczy Anny
jedwabne włosy Marty
długie palce Magdy
"Kołysanka o tacie" - Iga Reczyńska
Błąkają się po mnie kunsztowne choroby,
niespiesznie ryte łacińskimi znakami w ciele
po ojcu; ciele opuszczonym i białym niczym łóżka
- rozdwajające się na cudze i wariatów –
któremu trzeba pokazywać miłość tak,
jak karmi się niemowlę.
Bo mam tylko słowo skulone pod językiem,
alfabet bardziej podobny tęsknocie niż
ludzkiej mowie. I nigdy nie nauczę się
tych liter haftowanych jak źle poskładana krew,
która coraz częściej wystaje mi poza organizm.
OPINIA
Oba wiersze podobają mi się.
Poza tym obrazy w jej wierszu są jakby nieco surrealistyczne, zestawione ze sobą na zasadzie odległych skojarzeń.
To - moim zdaniem - dobry wiersz.
Natomiast wiersz pani Igi jest mocny psychologicznie. Przedstawione w nim stany ducha sugestywnie trafiają do czytelnika.
Można w nim znaleźć kilka ciekawych sformułowań (jak np. "pokazywać miłość tak,/ jak karmi się niemowlę", "słowo skulone pod językiem").
Jedynie coś mi "zgrzyta" w puencie o krwi, która wystaje poza organizm.
Krew jest płynem, a wystają raczej ciała stałe.
Według mnie należałoby użyć słów związanych z wypływaniem, przeciekaniem itp.
Ale wiersz też jest dobry.
Pozdrawiam
Marek Czuku
Dziękuję Panie Marku, za przeczytanie i słowa refleksji.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam