I
Ostatnie wino! Do ptasiego mleczka, najlepszy wybór, jedyny…
-kochałaś?
- a ty nie?
- nie znasz tego, prawda?
- nie wiem, może to, co czułam, to nie była miłość, może to jedynie pestki malin utknęły na dnie?
Może to, było tylko snem? Na krągłych biodrach ukradkiem spoczęły westchnienia, a to, co czułam, kiedy słowami włosy odgarniał z oczu, by, choć cień miłości wykraść z nich dla siebie, by utrwalić zapach wonnych truskawek… tępy poranek, nie wiem, hm.
- dlaczego znów się uśmiechasz?
- jak nie śmiać się, kiedy usta płoną, gdy czują ten smak, nawet nie wiesz, jaki to nektar z moimi malinami!
Napełnia cię w końcu, i mówisz, jeszcze raz! Jeszcze raz! I bez końca powtarzasz, popijając winem słodkie imię miłości
Wspomnienia wonne są, czujesz?
- kochałaś!
- a ty nie?
II
Nie zdążyłam jeszcze po wino, więc z jego braku, zagryzamy ananasy z nalewki.
Śmiech wypełnia czerwony pokój, leżymy w czarnym aksamicie…
- pamiętasz, kiedy pierwszy raz poczułaś, jak ogień w tobie pulsuje?
-halo, przepytujesz mnie?
- uczę się!
- oj, ode mnie się nie ucz, utoniesz w rozterkach, iść nie iść, całować nie całować, mówiła, że to truskawki na malinach! A to popiół i basta!
- no proszę, opowiedz, Margo, obiecuję, tajemnicę zaszyję dratwą z włosów, obiecuję!
- hm, no dobrze... jezioro jak z marzeń, szafirowe, a w nim tonął zachód słońca, tylko podpłynąć chciałam, by ostatni promień, no tak wiesz, sprawdzić, czy zdołam do rana przechować w kajaku, ukradkiem w kojącą wodę za mną podążył, tak ciemny, jak mrok w kącie się czaił, złączeni w wodzie, co gasiła zmysłów eksplozję, pozwoliłam gładzić uda i rozchylać wargi gorące…
Czy muszę robić wykład z pierwszego razu?
- błagam!
- spadaj!
III
Zagryzając ptasie mleczko
Wino się skończyło, ostatnie dwie słodkości:
- płakałaś przez faceta?
- niemów, że ty nigdy?
- no coś ty, nie płaczę przez mężczyzn!
- za każdym razem, kiedy facet mnie zabija, obiecuję sobie, że już nigdy nikt nie zapuści we mnie korzeni, że blasku nie wyrwie z moich oczu, nie poczuje tych malin zebranych o wschodzie, tnę żyłę na czworo zatruwam ją jadem, podpisuje pakt piórem pawim, NIGDY WIĘCEJ!
- dałaś się przeniknąć, niczego się nie uczysz!
- a może ja chcę te cholerne maliny rozdawać, pragnę korzeni, co podlewać będę marzeniami, snami, godzinami w oknie leniwie siedzieć lub krzyczeć, Polska gola!
- nie, mów, zwariowałaś?
- uhm!
9 mar 2009
Dialogi z Niebem I-III
Kategoria:
Małgorzata Południak
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz