I
kruczoczarny diabeł chwyta za dłoń
splata się w nocnych spacerach
ciele jędrnym udach piersiach
czystej bieliźnie na opalonej nagości
rozkłada nieprzyzwoitą ofertę zdrady
odmawiam choć macki pulsują w głowie
oczy patrzą w oczy rwą zmysły
talizman palca się rozpala
rozlewając kośćmi po ciele
głuszy niezdrowe impulsy
wierność ssie od żołądka
rozpisując się pomiędzy zmarszczkami
spoconego od wrażeń czoła
ta seksualność nie pochodzi od Boga
namiętność przyjemnie mami
nie znam jej nie znam twarzy
diabeł godzi w wyznawaną wiarę
chcąc zdusić zasłużone spełnienie
II
śpi suka psiego gatunku
a ja boję się zsunąć w głębiny jaźnie
poddać grzesznej naturze
wygrawerowanej przez gada
pod edeńskim drzewem
III
pragnieniem zakreślam dwa kręgi
wokół kończyn zaplecionego węzła
wiary i nieskończoności
głosy podpowiadają że wraca
przy otwartych powiekach
czuję cień na kręgach krzyża
IV
czar pryśnie i zostanie gnijące ścierwo
26 sty. 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz