A moja prorocza metropolia rośnie i kipi
jakby upychała jęki wszystkich włóczęgów,
przyszytych do bruku jak do piersi pokutnej.
Iga Reczyńska - Kieleckie projekcje
Czarny pies z pyskiem na kulawej nodze
leży pod wysokim krawężnikiem
i czeka nocy,
by zdechnąć w ramionach swoich barw.
Opony rozdrapują topniejący śnieg,
dym wije się.
W zasięgu wzroku tylko brudna maź
i kawałki tynku spadającego z kamienicy.
Są jak stłuczona bajka o ciepłym kącie.
Spojrzałem w oczy zdychającego ścierwa
(uczciwe zwierciadła śródmieścia).
Zobaczyłem wilki wtopione w ciemne zaułki
opuszczonej przez psy i koty metro- nekropolii
o mroźnym kamiennym zapachu strachu.
Szaro jasny ratusz na rozgryzionym rynku,
piaskowe graniastosłupy, mosiężne tablice,
i klucze do żydowskich wspomnień
rozstawione na skwerach i krawędzi Kadzielni,
a wokół betonowe mury o niemych oczach
- świętokrzyski obrazek rozpaczy
na fundamencie jelenich rogów i krzyża.
Zdycha pies pod bieżnikiem zimowego obuwia.
Spokojny, bo nikomu nic winien
- nigdy go nie było i nikomu nie będzie,
a ja się głupi w niego patrzę,
bo jestem jak on - czarny pies
z pyskiem na kulawej nodze.
Siedzę na granicie i piszę wiersz.
18 Sty. 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz