26 maj 2011

"Chciałam" - Justyna Wysocka



Chciałam być tylko szczęśliwa. Dostać kawałek nieba. Malutki kawałeczek. Odrobinkę.

Po co?

Po co dziecku daje się czekoladę? W jakim celu dorosły kupuje sobie wypasiony samochód? Po co nastolatce fajna bluzka? Pytanie brzmi: po co to wszystko?

Dobrze, odpowiem na to pytanie. Żeby zaznać odrobinę szczęścia i bliskości. Żeby być szczęśliwym, choć przez chwilę i mieć coś od życia.

Z kim?

Z jedyną osobą, którą zdążyłam naprawdę pokochać w swoim krótkim, spokojnym życiu. Zastanawiasz się, dlaczego niebo? Ponieważ jest piękne, nieograniczone i rozgwieżdżone nocą. Ponieważ niebo jest marzeniem. Jest takie samo jak on.

Piękne-jak sylwetka mojego ukochanego.

Nieograniczone- niczym umysł jego.

Rozgwieżdżone- jak uśmiech soczystych ust…

Marzenie- ponieważ jest marzeniem wielu kobiet.

Pewnie myślisz, że zwariowałam, postradałam zmysły. Owszem! Zwariowałam przez i dla niego!

Dlaczego przez niego?

Bo jako jedyny mnie rozumiał, kochał. I wbrew mojemu zapewnianiu, że sama dam sobie radę ze wszystkimi problemami i przeciwnościami trwał przy mnie i wspierał na duchu. Wierzył, że gdzieś tam, na dnie jest we mnie wrażliwa, mała, przestraszona dziewczynka. To on ją odkrył i zaopiekował się nią. Po prostu ze mną był. A gdy miałam parszywy humor, robił z siebie błazna, byleby mnie rozśmieszyć.

Dlaczego przez…?

Ponieważ jak szybko ogarnęło mnie to uczucie, tak szybko się ulotniło. Stał się zimnym, nieczułym, draniem. Zapomniał, ze ja też mam uczucia. Nie słuchał mych próśb, błagań, nie słuchał mnie. Nie wiedział, że jednostronna miłość mnie zabija. Że jego „odkochanie się” mnie niszczy.

Ale przecież wiedziałam, jaki jest. Wiedziałam, że żadnej nie przepuści i mimo to zaufałam mu. Jednak nie przewidziałam, że zdolny jest mnie zdradzić. Będąc ze mną, iść do innej kobiety. Porzucić jak starego, niekochanego przez nikogo psa. Tak po prostu powiedzieć: Koniec z nami. To było chwilowe.

Powiesz mi, że czyjejś miłości nie można kupić, nie można na nią zasłużyć, ani nie powinno o nią zabiegać. Masz rację. Ale czy to źle? Źle, że chciałam go powstrzymać przed odejściem. Że chciałam mieć blisko kogoś, kogo kochałam nad życie? Czy to było złe, że próbowałam jak tylko potrafiłam zatrzymać go przy sobie? Przecież tyle dla niego zrobiłam! Przez tyle musiałam przejść by z nim być. Tyle musiałam poświęcić! Wiem, to głupie, nie można nakazać komuś kochać na siłę! Jakby to było w ogóle możliwe…

Nie mogę pojąc, dlaczego odszedł… Przecież, gdy był ze mną miał praktycznie wszystko. Byłam wstanie zrobić dla niego wiele rzeczy.

Byłam naiwna i głupia. Byłam…

Dawałam się wykorzystywać! Teraz pewnie powiesz miłość jest ślepa. Zwłaszcza pierwsza, namiętna, niedojrzała.

Ale ja nadal jestem wstanie dla niego zrobić wszystko. Bo czyż nie posunęłam się do ostateczności? Która kobieta by to zrobiła? Lecz gdybym miała cofnąć czas, zrobiłabym to samo.

Głupia!

Po dwóch latach nadal jestem na każde jego skinienie. Wszystko, o co by poprosił i nie zawahałabym się.

Postępuję niemądrze! Wiem, że mnie nie kocha, że się mną zabawił, jednak nadal chcę z nim być.

Wariuję, gdy widzę jak dotyka tymi samymi dłońmi innej kobiety, jak szepce im do ucha zapewne delikatne komplementy. Przecież to samo mi robił!

Dostaję szału, gdy nie rozmawiam z nim kilka razy dziennie.

- Dlaczego to zrobiłaś?- Zapytał psycholog ze znużonym wyrazem twarzy. Był znudzony kilkugodzinnym siedzeniem w celi.

- Dlaczego zabiłam?

- Tak, dlaczego zabiłaś- powtórzył.

- Ponieważ chciałam być tylko szczęśliwa…- więźniarka zaczęła swoją historię od początku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz