11 sie 2009

"Przeczytałem dziś, gdzieś..." - Marek (Ciućka) Olszewski



Przeczytałem dziś, gdzieś o kraniku z suchym noskiem.


Przypomniało mi to, że w całym tym zabieganiu
zaniedbałem trzy podstawowe litery,
budowane latami ze znalezionych kamyczków,
ziarenek piasku i pyłków wykradanych wiatrom.

Nikle mojej łazienki nie tyle są zwilżone,
co łzawią wapiennymi kropelkami,
pozostawiając trudne do usunięcia blizny.

Odbijają echo nieprzespanymi nocami,
wbijając się w kofeinowe myśli o kolejnych rachunkach,
piętrzących się bezlitośnie na biurku.

Ciche, tętniące równym pulsem echo.

Zaniedbałem obrazek, samotnie tulący się w siebie
na pogniecionym prześcieradle.

Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni zakryłem go kocem,
przed podglądającym bezczelnie chłodem
i kiedy przelewałem ostatni raz jedwabne kosmyki,
rozkoszując się ich ruchem po moich liniach papilarnych.

Trzy litery stały się już tylko miękką kanapą,
do której uciekam od zmęczonego dnia,
by nie spać nocami i szukać na białej kartce sufitu
odpowiedzi bez odpowiedzi.

Ciężkie drukowane cyfry krzyczą z rozerwanych kopert,
przygniatają tak prosty sens i jeszcze prostsze rozwiązania,
a ja wylewam słowa w wiersz, choć nie o słowa tu chodzi,
bo wystarczą milczące szepty bliskich oddechów i spojrzeń.

Przeczytałem dziś, gdzieś swoje zagubione marzenia
i morał, że nigdy nie jest za późno, na zamknięcie okien
i zatrzymanie uciekającego w milczeniu wiatru,
którym głaszcząc krawędzie bioder,
odbudzę zziębnięty alfabet jedynego prawdziwego słowa.

08 się 2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz